Horner nie obarcza Pereza winą za zdarzenie z pierwszego zakrętu

"Nie można go winić za to, że próbował objąć prowadzenie w domowym Grand Prix".
30.10.2309:16
Nataniel Piórkowski
1111wyświetlenia
Embed from Getty Images

Christian Horner nie chce obwiniać Sergio Pereza za ryzykowną próbę wyprzedzenia Charlesa Leclerca po starcie niedzielnego wyścigu.

Meksykanin musiał wycofać się z rywalizacji ze względu na uszkodzenia, do jakich doszło w jego bolidzie po kolizji z Ferrari Charlesa Leclerca.

W rozmowie z dziennikarzami Horner przyznał, iż rozumie chęć Pereza do zaimponowania kibicom na ojczystej ziemi.

Jestem naprawdę przygnębiony widokiem Checo wypadającego z toru w pierwszym zakręcie. Był to prawdopodobnie jeden z jego najlepszych startów w tym sezonie. Złapał hol za trzema bolidami z przodu, więc dojeżdżał do pierwszego zakrętu z olbrzymią prędkością.

Nie można go winić za to, że próbował objąć prowadzenie w domowym Grand Prix. Trzeba to określić mianem incydentu wyścigowego. W zakręcie nie ma miejsca na trzy bolidy a Charles nie miał jak wydostać się z potrzasku. Zahamował dość późno.

To, co się wydarzyło, było wielkim rozczarowaniem dla Checo i jego fanów. Nasi chłopcy robili wszystko, aby mógł powrócić na tor. Niestety podłoga i nadwozie uległy zbyt dużym uszkodzeniom. Na powtórce widać, że Charles znalazł się w kanapce Red Bulli.

Horner dodał, że w pierwszej rozmowie z Perezem starał się okazać mu wsparcie. Przypomniał także, że kolejny wyścig odbędzie się już za tydzień.

Sądzę, że był to dla niego trudny moment. Wszystko wydarzyło się przed jego własną publicznością. Powiedziałem mu, że kolejny wyścig już za tydzień, że starał się objąć prowadzenie w domowym wyścigu. Gdyby tego nie spróbował, nie byłby kierowcą wyścigowym.