GP Włoch 2008 okiem Igora Szmidta

Nasz kolega redakcyjny dzieli się odczuciami i emocjami związanymi z wyjazdem na Monzę
16.09.0818:16
Igor Szmidt
8116wyświetlenia
Chciałbym podzielić się z czytelnikami serwisu F1WM.pl moimi odczuciami i emocjami związanymi z wyjazdem na tor Monza. Ogólnie była nas piątka: ja, brat, tata, oraz dwóch znajomych. Mimo złej pogody i niewygodnych warunków spania wyjazd ten zaliczam jako najlepszy w moim życiu. Postaram się wyjaśnić dlaczego.

Piątek, 12 września


Po 13 godzinach podróży z Polski do Włoch dotarliśmy wreszcie na tor położony niedaleko Mediolanu, w małym miasteczku Monza. 10 minut przed startem pierwszej sesji treningowej byliśmy już gotowi do wejścia na historyczny Autodromo Nazionale Monza. Pierwszy trening Formuły Jeden zapowiadał się deszczowo, i w takiej też aurze przebiegł.

Pierwszy na tor wyjechał jeden z kierowców Force India. Czekałem na niego przy prostej prowadzącej do zakrętów Ascari, a emocje towarzyszące przejazdowi pierwszego bolidu były niesamowite. Cieszyłem się, jakbym dopiero co wygrał na loterii. Zaraz za kierowcą Force India przemknęli kierowcy Toro Rosso. Komentator mówiący do nas po włosku zaczął wręcz krzyczeć, gdy na tor wyjechał pierwszy "Ferrarista" - Felipe Massa.

Wśród ryku silników przemierzyliśmy dość dużą część toru do prostej startowej, aby usytuować się na głównej trybunie przed boksami. Nasze bilety pozwalały na dowolny wybór trybuny tylko w piątek, więc chcieliśmy 'zwiedzić' ich jak najwięcej. Krótko po naszym przybyciu na trybunę rozpadał się straszny deszcz i przez pewien czas znów musieliśmy czekać na dźwięki silników.


Okazało się, że pit-lane toru Monza nie przewiduje opadów deszczu, gdyż do garaży zaczęła spływać woda. Pierwsi po miotły sięgnęli mechanicy McLarena, co włoscy kibice skomentowali jedynie gwizdami i śmiechami. W końcu wyjechali kierowcy i znów mogliśmy cieszyć oczy i uszy. Nie wiem, jaką prędkość osiągały bolidy na mokrej nawierzchni w miejscu, w którym siedzieliśmy, ale niewątpliwie robiła ona na nas wrażenie.

Po skończeniu pierwszej sesji udaliśmy się na kemping w celu przebrania się w bardziej deszczowe ubrania, gdy nagle przestało padać i wyszło słońce. To wszystkich ucieszyło i z entuzjazmem powróciliśmy na tor oglądać zmagania kierowców w drugiej, popołudniowej sesji treningowej. Tym razem dotarliśmy na trybunę przy pierwszym zakręcie, a właściwie szykanie. Kierowcy osiągali tam najniższe prędkości, więc chciałem wykorzystać ten fakt i porobić jak najwięcej zdjęć.


Emocji dostarczył głównie Nelson Piquet, który efektownie 'zawiesił się' na krawężniku zwalniającym. Obracał się również Robert Kubica, co nie spodobało się włoskim i polskim kibicom.

Gdy wielu kibiców przed telewizorami uznało zapewne pierwszy dzień weekendu GP za skończony, nas czekała jeszcze sesja treningowa Porsche Mobil One Cup, oraz kwalifikacje serii towarzyszącej F1 - GP2.

W przerwie między F1 a Porsche spotkałem się z redakcyjnym kolegą Pawłem Zającem (Darth ZajceV) przy sklepie z gadżetami Red Bulla i Toro Rosso. Od Pawła dowiedziałem się między innymi, że w sobotę po kwalifikacjach odwiedzi to miejsce Sebastian Vettel. Bardzo się ucieszyłem, ponieważ przed wyjazdem miałem nadzieję na zdobycie drugiego autografu tego kierowcy. Przy okazji nabyłem już swoją drugą koszulkę zespołu z siedzibą w Faenzy, która kosztowała tyle, co pięć "zestawów" frytek na torze.


Wymieniliśmy się jeszcze wrażeniami na temat Formuły Jeden i podążyliśmy z powrotem w swoje strony. Ja ponownie na główną trybunę, gdzie zaraz miały wyjechać na tor samochody Porsche.

Muszę przyznać szczerze, że nie oczekiwałem zbyt wiele po tej serii, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Ryk silnika był oczywiście mniejszy niż w F1, lecz w samochodzie GT robi to zupełnie inne wrażenie. Wystarczy sobie wyobrazić taki samochód w lusterkach. Na tym zakończyliśmy dzień i udaliśmy się z powrotem do namiotów.

Mieszkaliśmy wokoło Włochów, Niemców, Szwajcarów, Austriaków i Polaków, lecz najbliżej nas spali Austriacy. Właściwie to nie spali, ponieważ cały czas puszczali muzykę rodem z najgorszych kreskówek dla dzieci. Mimo to udało się nam po długim dniu podróży i emocji zasnąć bardzo szybko.

Sobota, 13 września

Rano obudzili nas ci sami mili Austriacy, ale nie miałem im tego za złe, ponieważ wstałem o godzinie ósmej. To pozwoliło mi się umyć, zjeśc prowizoryczne śniadanie i wyruszyć na tor o godzinie 10. Czekałem na ryki F1, lecz dopiero po upływie pół godziny zdałem sobie sprawę z mojego błędu. Ostatnia sesja treningowa zaczynała się dopiero o 11. Tak więc przeszedłem się do darmowych trybun przy zakręcie Lesmo i stamtąd śledziłem poczynania kierowców podczas trzeciej sesji treningowej.


Emocje były wciąż takie same, lecz można było odczuć napięcie związane z chęcią rozpoczęcia kwalifikacji. Trening praktycznie przerwał bardzo mocny deszcz, który przegonił nas w miejsce schronienia, czyli tunel na prostej niedaleko Parabolica. Następne w programie były kwalifikacje Porsche, lecz daliśmy sobie z nimi spokój i przeszliśmy się na obiadek do auta.

Pogoda co chwilę się zmieniała, lecz słońca nie było widać. Do końca nie było wiadomo, w jakiej pogodzie odbędą się kwalifikacje, co jak się okazało miało kluczowy wpływ na ich rezultat.

Wróciliśmy na tor i poszliśmy do miejsca, do którego mieliśmy najbliżej - zakręty Lesmo. Nasz kemping znajdował się jakieś 100 metrów od wejścia przy Lesmo, więc było to dla nas najwygodniejsze rozwiązanie. Każdy był zaopatrzony w swoją własną parasolkę, więc byliśmy przygotowani na opady deszczu.


Zaczęło mocno padać tuż przed kwalifikacjami. Na przeciwko nas ulokowany był telebim, bez którego oglądanie kwalifikacji po prostu nie miałoby sensu. Mieliśmy również lornetkę, więc byliśmy na bieżąco.

Wynik kwalifikacji był szokujący dla wszystkich. Czołówka odpadła w Q2, jedynie Massa i Kovalainen dostali się do ostatniej decydującej części. Sensacyjnym zdobywcą PP został mój ulubiony, najbardziej przeze mnie ceniony kierowca Sebastian Vettel. Byłem bardzo zadowolony z kwalifikacji. Niestety, moje szczęście miało nie trwać długo.

Szybko pobiegłem do sklepu Red Bulla, przedzierając się przez tłumy zawiedzionych i zdziwionych rezultatem kwalifikacji kibiców Ferrari i BMW - bo ich było zdecydowanie najwięcej. Nieliczną garstkę w porównaniu do reszty stanowili kibice McLarena, nie mówiąc już o kibicach Vettela ;-)


Przed sklepem wpadłem na Pawła, który uprzedził mnie, żebym zapomniał o spotkaniu z moim Mistrzem. Pomyślałem, że żartuje i chce mnie trochę zdenerwować. Wszedłem i rzeczywiście - reklamy o spotkaniu zniknęły. Postanowiłem się upewnić i zapytałem jednego ze sprzedawców, czy spotkanie z Vettelem o godzinie 16.00 wciąż jest aktualne. Usłyszałem: Si.

Zaczekałem więc do godziny 16.10, po czym Paweł zapytał kogoś innego i w odpowiedzi usłyszał, że jest on zbyt zajęty ze względu na pozycję, którą zajął w kwalifikacjach. Cóż - nie mogłem za to winić Vettela, ani telewizji, która będzie prowadziła z nim wywiady, bo przecież sam chciałbym się dowiedzieć, co mówi najmłodszy w historii zdobywca PP.

Zgodnie z naszym planem pojechaliśmy do centrum Mediolanu na wycieczkę. Ja wciąż zadowolony i pełen nadziei na deszcz, reszta lekko zawiedziona i mająca nadzieję na suchy wyścig. Zwiedziliśmy Mediolan i zjedliśmy prawdziwie włoską Pizzę na przedmieściach tego wspaniałego miasta.

Do naszych wspaniałych-wciąż-imprezujących Austriaków wróciliśmy około północy. Najedzeni przysmakiem włochów padliśmy jak muchy.

Niedziela, 14 września


Sucho. Sucho, lecz pochmurno. Na kempingu można było zobaczyć coraz to więcej fanów. Po zjedzeniu śniadania postanowiliśmy, że pochowamy nasze namioty i spakujemy się do auta, tak, żeby niedługo po opuszczeniu toru rozpocząć podróż powrotną. Na Lesmo byliśmy już o godzinie 10, tak więc udało się nam znaleźć w miarę dogodne miejsca z widokiem na telebim i porządkowych.

Pierwsze na tor wyjechały bolidy GP2, narobiły dużo hałasu, ponieważ kilkanaście samochodów obok siebie robi jednak większe wrażenie niż dwa, czy trzy, które oglądaliśmy na treningu. Przed naszą trybuną na pierwszym okrążeniu wypadł Karun Chandkock. Wyścig wygrał Włoch Davide Valsecchi, więc włoscy tiffosi po raz pierwszy - i na szczęście nie ostatni - odsłuchali swojego hymnu narodowego.

Kolejne jeździły samochody Porsche, które nie osiągały zbyt dużych prędkości na zakręcie Lesmo, co wiązało się również z mniejszym hałasem - chwila odpoczynku dla zmęczonych już uszu. Zaobserwowaliśmy na wyjściu z Lesmo kilka ładnych walk i manewrów wyprzedzania, więc wyścig uważam za udany. Zrobiła też na mnie wrażenie liczba startujących samochodów. Na pierwszej szykanie było naprawdę ciasno!


10 minut po wyścigu Porsche na tor wyjechała ciężarkówka z kierowcami na platformie. Podczas parady kierowcy udzielali wywiadów - najpierw pytano tych, którzy mówią po włosku. Niestety kolej na Roberta, który mówi po włosku świetnie, przypadła na nasz zakręt Lesmo, więc stał on odwrócony do nas tyłem. Kimi miał bardzo znudzoną i zmarzniętą minę, a Lewis rozmawiał z innymi kierowcami. Popstrykałem kierowcom zdjęcia i kilka z nich wyszło nawet dobrze.

O 13.30 pojawił się pierwszy bolid F1, bodajże McLaren prowadzony przez Lewisa Hamiltona. Za pół godziny miał startować wyścig, a wciąż nie było wiadomo, jaka będzie pogoda. 20 minut przed startem dostałem smsa, że na 14.00 zapowiadana jest ulewa. Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość, która rzeczywiście się sprawdziła. Na telebimie pojawiła się również informacja, że wyścig rozpocznie się za samochodem bezpieczeństwa. Byłem więc dobrze poinformowany.


Start. Nie było zbyt wielkich emocji po zjechaniu safety cara do boksu, lecz i tak nie mogłem się doczekać Vettela i reszty stawki. Po trzech okrążeniach zacząłem liczyc przewagę Sebastiana nad Kovalainenem telefonem komórkowym, co dało mi obraz sytuacji na torze. Wyścig był pełen emocji, a za każdym razem gdy Massa lub Raikkonen wyprzedzali innych kierowców, wszyscy kibice podnosili się i wspierali do walki swoich faworytów.

Emocji dostarczył również David Coulthard, który zaraz po starcie minął bandę przy Lesmo o kilkanaście centymetrów, walcząc w piachu. Na około 13-14 okrążeń przed końcem wybiegliśmy w stronę podium. Właściwie to szliśmy, lecz bardzo chciałem biec. Doszliśmy do tzw. F1 Village, niedaleko głównej trybuny po ucichnięciu silników - wiedziałem, że wyścig dobiegł końca. Nie wiedziałem kto wygrał, ani kto stanie obok wygranego na podium.


Poczułem ulgę, a przede wszystkim niesamowite szczęście, gdy zobaczyłem wbiegającego na najwyższy stopień podium Vettela. Obok niego dostrzegłem Roberta Kubicę, więc jak nie trudno się domyślić, podium było niemalże idealne. Po odsłuchaniu dwóch hymnów (w tej samej kombinacji co hymny Michaela Schumachera w Ferrari) kierowcy odebrali trofea i zaczęli lać się szampanem. My udaliśmy się w stronę toru, ponieważ na ceremonii staliśmy za barierkami.

Na torze było niesamowicie dużo ludzi. Naszym celem był boks Roberta Kubicy, a moim osobistym Toro Rosso. Najpierw jednak udałem się do Kubicy, gdyż uważałem, że są większe szanse na wyjście Polaka niż Niemca. Przed garażami BMW stało kilkudziesięciu fanów Kubicy i wykrzykiwali nazwisko naszego bohatera. W międzyczasie śmignęli niedaleko nas Mikołaj Sokół i Andrzej Borowczyk - komentatorzy F1 w Polsacie.


Ja tymczasem udałem się pod boksy Toro Rosso, lecz nie było tam nim nikogo. Trochę mnie to zdziwiło, bądź co bądź Vettel wygrał GP Włoch. Podglądałem chwilkę mechaników i wróciłem do boksu BMW. Po 40 minutach wyczekiwania na Roberta daliśmy sobie spokój i udaliśmy się w stronę T1. Niestety - nie dało się przejść dalej i porządkowi skierowali nas do okolic padoku F1. Tam też zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie przed Energy Station Red Bulla, gdzie wcześniej mechanicy podrzucali mojego ulubionego kierowcę w powietrze.

Przed wyjściem z toru postanowiliśmy sprawdzić jeszcze, czy wejście na tor przy Lesmo jest otwarte i ku naszej uldze okazało się, że jest otwarte. Weszliśmy na tor, pooglądaliśmy asfalt, tarki i żwir - którego wziąłem trochę na pamiątkę do kieszeni. Tak skończyła się nasza przygoda z GP Włoch 2008, na pewno było warto!

Wtorek, 16 września - kilka słów po ochłonięciu


Ostatecznie dziś ochłonąłem z natłoku emocji, więc chciałem jeszcze przedstawić Wam kilka ciekawostek, jakie udało mi się zaobserwować na torze. Po pierwsze - zdecydowanie najgłośniejsze silniki ma Honda. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale mają one również najgorsze brzmienie. Drugą sprawą, jaką udało mi się odnotować było to, że każdy bolid mknący po torze wydawał mi się dziełem sztuki, więc już nie mogę powiedzieć, że jakiś bolid z tego roku mi się nie podoba. Wydają się one również większe niż w telewizorze.

Nie wiem, jak zacząć, ale podczas oglądania, czy może raczej podziwiania jazdy kierowców nasunęła mi się pewna myśl - każdy kierowca siedzący tam za kółkiem jest bohaterem. Oczywiście, są lepsi i gorsi kierowcy, ale każdy z nich musi być naprawdę wspaniały, aby okiełznać taką moc, jaką dysponuje bolid F1. Dużo czasu spędziłem na pierwszej szykanie i wywarło też na mnie duże wrażenie to, jak szybko bolid hamuje z prędkości ponad 300 km/h do zaledwie 80 km/h.

Kończąc muszę podkreślić, że był to dla mnie najwspanialszy wyścig, jaki kiedykolwiek oglądałem. Nie tylko ze względu na to, że byłem na torze i oglądałem go na żywo, nie tylko ze względu na dużą ilość wyprzedzań kierowców przedzierających się z końca, ale między innymi z powodu niespodzianki, jaką zrobił dla mnie Vettel. Zupełnie nie można było się spodziewać aż tak dobrej formy Toro Rosso i Vettela. Dziękuję!

•  Galeria zdjęć z Grand Prix Włoch 2008 (część 1)
•  Galeria zdjęć z Grand Prix Włoch 2008 (część 2)
•  Galeria zdjęć Monza 2008 - serie towarzyszące F1

KOMENTARZE

22
kuba_new
17.09.2008 06:45
ja tez bylem na monzy jednak inaczej niz nasz "piszacy" spedzilem kwalifikacje i wyscig w jednym miejscu (trubuna przy prostej start.meta na przeciwko boxow wiliamsa, renault i oczywiscie BMW!!! a co najwazniejsze blisko linii mety oraz miejsca dekoracji kierowcow faktycznie honda jakos dziwnie "gra", ale i tak podobal mi sie kazdy bolid i calosc to byla melodia dla uszu w chwilui startu lub po pierwszych okrazeniach kiedy jechali jeden za drugim i dzwiek praktycznie nie ustawal tylko narastal mozna bylo ogluchnac ale to bylo najfajniejsze ja w odroznieniu od Igora widzialem i wiedzialem kto i gdzie sie znajduje i mialem okazje wypstrykac setki zdjec z toru, z boxow i ceremonii wreczenia trofeow za pierwsze 3 miejsca niestety nasz czas nie pozwolij na ogladanie wyscigow gp2 ale porsche cup mielismy okazje ogladac w calosci faktycznie dzwiek bez porownania ale takze fantastyczny ja mieszkalem w hotelu niedalego mediolanu w polowie drogi do monzy nalezy tylko polecic zamieszkanie jak najblizej toru zeby ograniczyc czas sytania w korkach w sobote myslelismy ze nie dojedziemy na czas a w niedziele wyruszylismy o 9 rano i tsalismy w jeszcze wiekszym korku :) impreza nie nalezy do najtanszych ale dla prawdziwego fana jest spelnieniem mazen dla mnie tez tak bylo wiec caly wekend mimo slabej pogody uwazam za najbardziej udane GP F1 w calej mojej historii interesowania sie tym sportem (a jest jej pod 20 lat) juz wiem ze na nastepny rok przygotuje sie na wyjazd na inny tor (mazylem o valencji ale po obejzeniu wyscigu wiem ze jest malo widowiskowa), moze pojade do niemiec lub do belgii w kazdym razie polecam okropnie taki wyjazd ogluszony fan robert kubity!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ps faktycznie najwiekszymi kibicami sa wlosi zaraz po nich to polacy bo dopinguja wszystkich a nie tylko roberta, chociaz ogromna ilosc byla ubrana na czerwono :) przed wyscigiem mozna bylo sprzedac bilety za dowolna cene, poprostu ich zabraklo!!! (bylo 150tys ludu)
asiulek
16.09.2008 07:44
Ok , jutro. Może coś się Wam przyda:)
patgaw
16.09.2008 07:39
ahahhaha to juz wiem dlaczego tak lubisz vettela :d wystarczy spojrzec na pierwsza fotke <666>
Kolumb84
16.09.2008 07:37
@Matizzulo Ja tez chodziłem poza GP i nie wiem jak tobie, ale mi tor w tv wydaje się o wiele węższy niż w rzeczywistości. nawet się pochwale ze udało mi się wedrzeć na tor autem osobowym :D jednak zaraz za pierwsza szykana jakiś facet nas dogonił i wywali z toru, ale co pokonałem te dwa zakręty to pokonałem :D pozdr.
rafaello85
16.09.2008 07:26
Myśle, że gdybyś się tylko zgodziła, to Maraz chętnie by je zamieścił w naszej galerii;p
asiulek
16.09.2008 07:19
Jasne ,że tak :)
rafaello85
16.09.2008 06:53
alhan i asiulek---> a macie jakieś fotki z tej imprezy?:> Bo nie przypominam sobie żebyśmy tu mieli jakieś zdjęcia ze Spa;p
asiulek
16.09.2008 06:32
Ja też byłam w Spa ,ale na pierwszym zakręcie La Source i mam odczucia takie jak Wy. Czasami miałam wrażenie jakbym siedziała w koloseum, wśród tłumu żądnego krwi, kiedy Hamiltona obrociło obok nas ryk ludzi był obłędny, ale o to przecież chodzi. Ryk silników na starcie ,każdy przejazd Roberta obok nas, końcówka wyścigu to rzeczy ktorych nigdy nie zapomnę. A zrozumieją to tylko Ci ,którzy pasjonująsię tym sportem, moi znajomi pytaja tylko o Kubicę i ciezko im wytłumaczyć po co z mozołem odkładam kasę na następny wyścig . Ja tęż biegłam z kumplem pod podium ,ale się spóżniliśmy, ale to i tak nieważne .Ponad godzinę obserwowaliśmy teamy jak pakują sprzęt i wcale nie chciało nam się wracać. Nakoniec poszliśmy na Eau Rouge, obserwując farciarza ,który wydlubał kamerkę z tarki... I to na tyle. Do przyszlego roku:)
Matizzulo
16.09.2008 06:11
Dołączając troszke do wypowiedzi Igora :) Muszę przyzna że byłem na Monzie i całą ją obszedłem rok temu ale nie podczas GP tylko przejazdem akurat i z papcia szedlem caly tor;) zajelo mi to ok 3h ale wrazenia niesamowite;)) Naprawde polecam odwiedzic ten tor nawet nie podczas GP a potem ogladac te GP i mowic sobie tam bylem tam chodzilem(tam sikałem;p) heheh to jest coś naprawde super;) Juz sobie wyobrazam co by musialo sie tam dziac podczas GP :))
Amalio
16.09.2008 06:00
@Maraz ok postaram się zorganizować coś za niedługo ;)
alhan
16.09.2008 05:58
ja swój "debiut" w F1 zaliczyłem dokładnie tydzień temu w Spa i to nie byle gdzie, Eau Rouge. Wyścig F1 jak i GP2 na żywo to zupełnie coś innego. Masz rację co do pierwszego wrażenia tzn. mi również bolid (prawdopodobnie Kovala, jednak nie wiem na 100 ponieważ widziałem go będąc pod Eau Rouge, z wioski F1) wydał się bardzo duży. Efektem tego niezapomnianego weekendu jest plan pojechania na GP Niemiec 2009 :)
Maraz
16.09.2008 05:56
barteks2, nikt nie usunął, tu jest i pytanie i odpowiedź: http://www.f1wm.pl/php/wiad_gen.php?id=9666#komentarze :)
barteks2
16.09.2008 05:49
Kurde, zadałem pytanie, a ktoś mi je usunął :/ Jakim aparatem robiłeś te fotki?
rafaello85
16.09.2008 05:35
Igor, bardzo fajna relacja:)))) Wyścig na żywo to niesamowite widowisko, 10 lat temu przeżywałem dokładnie to samo co Ty teraz:)
Witek
16.09.2008 05:24
Swietna relacja!!! Pozdrawiam i zycze wiecej okazji do podobnych wyjazdow na GP F1! ;-p
ewreteyrytu
16.09.2008 05:22
Ja również byłem na Monzy na swoim pierwszym wyścigu GP i mogę powiedzieć że mamy podobne przemyślenia na ten temat. Bolidy na żywo, dosłownie na wyciągnięcie ręki robią niesamowite wrażenie i prezentują się naprawdę wspaniale. Pierwszy przejazd samochodu to dla mnie wielki szok i ogromne emocje, byłem wtedy akurat na do hamowaniu do szykany Ascari. Gdy się to wszystko widzi na własne oczy, walkę kierowców, wizyta na pit lane. Wielkie wzruszenie po zakończeniu wyścigu i niezapomniany bieg pod podium, prawie mi się wydawało że to sen:). Naprawdę należy się im wszystkim ogromny szacunek, trzeba mieć wielkie "cojones " żeby prowadzić te ryczące potworki. Inne serie dostarczają nie mniej emocji, dane mi było zobaczyć np. jak jeden z kierowców skasował swoje porsche na parabolice:) w czasie FP1. Ze znanych osobistości widziałem Gerharda Bergera wjeżdżającego na tor, Williego Rampf'a w boksie BMW, Lewisa przechadzającego się po torze, a wszystkich kierowców podczas parady no i trzech najlepszych polewających się szampanem:)
K
16.09.2008 05:05
Bardzo ciekawa relacja.
pawel92setter
16.09.2008 04:53
naprawdę dobry artykuł. Gratuluję! Także z powodu tego kto wygrał :)
kaziktom
16.09.2008 04:41
potwierdzam spostrzeżenia dotyczące Hondy, ryczą niesamowicie :)
stachbis
16.09.2008 04:38
fajnie, fajnie, Autor reportażu nawet podobny do zwycięzcy GP Włoch ;)
Maraz
16.09.2008 04:31
Trochę czasu już minęło od tego GP, ale jeśli wyszły Ci ładne i ostre fotki, to możesz wybrać najciekawsze i wysłać mi. Potem zdecyduję, czy pomimo upływu czasu warto je zamieścić :)
Amalio
16.09.2008 04:26
A ja mam pytanie. Czy istnieje możliwość podzielenia się z "wami" za pomocą galerii swoimi zdjęciami z czterech dni spędzonych na torze Hockenheimring? :)