Max Mosley przenosi swój dom i londyńskie biuro FIA do Monako

01.03.0400:00
Marek Roczniak
871wyświetlenia

Wygląda na to, że nie tylko zespoły Formuły Jeden obawiają się wprowadzonego nie tak dawno w życie na terenie kilku krajów Unii Europejskiej przepisu European Arrest Warrant. Przepisowi temu, który ułatwia ekstradycję pomiędzy krajami EU, podlegać może również prezydent FIA - Max Mosley oraz główny delegat FIA - Charlie Whiting, jeśli podczas nadzorowanego przez FIA wyścigu dojdzie do śmiertelnego wypadku. W związku z tym Mosley po naradzeniu się ze swoimi prawnikami podjął decyzję o przeniesieniu zarówno swojego domu, jak i biura FIA z Londynu do Monako.

"To nie jest nagła decyzja. Dyskutowaliśmy na temat tej legislacji już od pewnego czasu i doradzono nam, że będzie to dla nas najlepsza ochrona. Dopóki jestem prezydentem FIA, dopóty będę mieszkał w Monako dla własnego bezpieczeństwa i dla uniknięcia prawa, które nie nadaje się za bardzo do zastosowania w F1. Jeśli jakaś lokalna policja będzie chciała znaleźć kozła ofiarnego, na którego zwali winę za wypadek na torze, może z łatwością przyjść po mnie lub po Charlie Whitinga i to nawet do własnego domu. Nie uczyni tego jednak, jeśli będę w Monako. Nie chcemy działać ponad prawem. Gdziekolwiek udaje się F1, przestrzegamy prawo i zobowiązujemy się do podlegania procesom prawnym. Jednakże to prawo jest naprawdę niebezpieczne i nie możemy pozwolić na to, aby personel F1 był oskarżany i więziony, prawdopodobnie nawet przez kilka miesięcy do momentu odbycia się procesu przez lokalny sąd, jeśli będzie miał taką zachciankę" - powiedział Mosley w wywiadzie udzielonym dla londyńskiego Timesa.

W tej sytuacji istnieje duże prawdopodobieństwo opuszczenia Wielkiej Brytanii przez zespoły F1 tam rezydujące, o czym już w styczniu przestrzegał szef stajni B.A.R - David Richards.

Źródło: Autosport.com