Mosley pod 'dużą presją', aby pozostać na stanowisku
"Nie leży w mojej naturze, aby odchodzić na widok walki"
29.06.0916:10
2373wyświetlenia
Max Mosley podkreśla, że nie tylko czuje się pokrzywdzony, ale jest pod 'dużą presją', aby pozostać na stanowisku szefa ciała zarządzającego F1 - FIA. Mający 69 lat Brytyjczyk nie żywi żadnej sympatii do Stowarzyszenia Zespołów Formuły Jeden (FOTA) po ich reakcji na ustalone w Paryżu porozumienie.
Nie jest w porządku, kiedy zespoły zatrudniają agencję PR w celu oznajmienia, że jestem już trupem i zostałem pochowany, kiedy stoję tutaj w pełni żywy- stwierdził Mosley w wywiadzie dla Daily Mail. Powiedział on również, że reakcja zespołów jest zagrożeniem dla władzy Federacji i twierdzi, że z tego powodu jest teraz
pod dużą presją z każdej strony świata, aby ubiegać się o reelekcję.
Stwierdził, że streszczenie zdarzeń podane mediom przez FOTA po ustaleniu porozumienia zawierało 'kompletne kłamstwa'.
To było oczywiście bardzo denerwujące i to nie tylko dla mnie. Dla klubów członkowskich FIA sprawiało to wrażenie, jakby przemysł samochodowy dyktował, kto może być prezydentem oraz co prezydent Federacji powinien robić. To wywołało oburzenie- wyjaśnił Mosley.
Zaprzecza też, jakoby wydarzenia po środowym spotkaniu dawały mu po prostu wymówkę, aby przedłużyć swoją kadencję w FIA.
Naprawdę chcę to zakończyć- nalega Mosley.
Jeśli jednak ma mieć miejsce wielki konflikt z przemysłem samochodowym... Zrobię wszystko, co tylko powinienem. Nie leży w mojej naturze, aby odchodzić na widok walki. Co ciekawe, Mosley wyjawił również, że zawarcie pokoju będzie ważne tylko wtedy, gdy FOTA
uda się dojść do porozumienia z zespołami Williams i Force India oraz trzema nowymi zespołami.
Źródło: F1-Live.com
KOMENTARZE