Zespoły B.A.R i Renault szykują się do kolejnego ataku

09.06.0400:00
Marek Roczniak
777wyświetlenia

W zeszłym tygodniu większość czołowych stajni z wyjątkiem Renault przeprowadzała testy równolegle na dwóch torach, szykując się do wyścigów w Ameryce Północnej, które rozdzielać będzie zaledwie jednotygodniowa przerwa. Zarówno Ferrari, B.A.R, jak i Renault przygotowały szereg usprawnień na najbliższe wyścigi do swoich bolidów i o ile włoska stajnia nadal będzie zdecydowanym faworytem do zwycięstwa, o tyle zespoły B.A.R i Renault uzbrojone w najnowsze wersje silników z pewnością będą liczyły na nawiązanie walki przynajmniej z jednym z kierowców Ferrari.


Nawet sam Michael Schumacher przyznaje, że ze względu na podobieństwa torów Imola i Gilles Villeneuve zespół B.A.R w Kanadzie może być bardzo silny. W tym sezonie Jenson Button sześciokrotnego mistrza świata w kwalifikacjach pokonał już dwukrotnie (oprócz Imoli również w Monako), więc wie, że jest to jak najbardziej możliwe, a poza tym jest bardzo spragniony pierwszego zwycięstwa i będzie dążył do tego celu ze wszystkich sił. Nie należy również zapominać o partnerze Brytyjczyka - Takumie Sato, który w ostatnim wyścigu był szybszy od Rubensa Barrichello i nie bał się go zaatakować, choć nie skończyło się to dla niego zbyt szczęśliwie. Tym niemniej jeśli inżynierowie z Hondy znaleźli przyczynę ostatnich awarii i zdołali ją wyeliminować, to Japończyk jest kolejnym kandydatem do walki o miejsce na podium.


A jaka będzie odpowiedź Renault? Francuska stajnia zdominowała wyścig w Monako, przełamując tym samym dominację Ferrari, ale w ostatnim wyścigu musiała uznać wyższość nie tylko włoskiej stajni, ale również i B.A.R. Zespół ten ma jednak doskonałe auto i w połączeniu z najnowszą ewolucją silnika Renault RS24 V10 może sprawić niespodziankę. W zeszłym roku Fernando Alonso wyścig o Grand Prix Kanady ukończył co prawda dopiero na czwartej pozycji, ale tuż za czołówką, chociaż przyczyniły się do tego problemy z hamulcami w bolidzie Michaela Schumachera, który jadąc na pierwszej pozycji wstrzymywał nieco pozostałych kierowców. Hiszpan wykręcił jednak najszybsze okrążenie i gdyby nieco lepsza strategia, mógłby zdziałać jeszcze więcej. Być może uda mu się to w tym roku, jeśli oczywiście kolejny raz nie zostanie pokonany przez swojego partnera - Jarno Trullego. Prawdę mówiąc Włoch powoli zaczął zsuwać Alonso na dalszy plan i być może jest to tylko chwilowe, ale na pewno ma swój wpływ na psychikę. Taka presja wewnątrz zespołu z jednej strony mobilizuje do walki, a z drugiej strony powoduje, że jest się bardziej podatnym na błędy. Póki co obaj kierowcy mają na swoim koncie po jednym zwycięstwie, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia.


Wypadałoby jeszcze wspomnieć o zespole Williams, który w poprzednim sezonie i trzy lata temu bardzo dobrze wypadł na torze im. Gillesa Villeneuve'a. Po zeszłorocznej formie nie ma już jednak ani śladu, a w dodatku reprezentujący barwy tej stajni kierowcy - Juan Pablo Montoya i Ralf Schumacher raczej nie są obecnie w szczytowej formie. Na początku sezonu Montoya stanął jednak dwukrotnie na podium i przy odrobinie szczęścia (czytaj nieszczęścia któregoś kierowcy z zespołów Ferrari, Renault lub B.A.R) może tego dokonać również w Kanadzie. Tymczasem o zwycięstwie przy obecnym rozkładzie sił raczej nie ma co marzyć. Szansy można by co prawda upatrywać w deszczu, który może nie jednemu pokrzyżować szyki. Wystarczy choćby wspomnieć zeszłoroczny wyścig w Brazylii, w którym nawet Michael Schumacher nie uniknął błędu. Cóż, Montoya również się wówczas "wyłożył", a poza tym jak na razie firma Michelin nie zdołała wyprodukować równie skutecznych deszczowych opon, co konkurencyjna firma Bridgestone.

Podsumowując: nawet jeśli tegoroczny wyścig o Grand Prix Kanady zostanie wygrany przez Michaela Schumachera, to przynajmniej o pozostałe miejsca na podium powinna rozegrać się ciekawa walka pomiędzy kierowcami z zespołów B.A.R, Renault i kto wie, czy też nie Williams. Może niewielka to pociecha, ale prawdziwemu fanowi Formuły 1 powinna wystarczyć.

Źródło: Autosport.com, F1-Live.com, GrandPrix.com