Więcej informacji o obecnej sytuacji w Jordanie

29.01.0500:00
Marek Roczniak
1079wyświetlenia

Wygląda na to, że plotki o zwolnieniu części pracowników zespołu Jordan po zawarciu umowy o sprzedaży irlandzkiej stajni grupie Midland, są jak najbardziej prawdziwe. Z ostatnich doniesień wynika, iż zespół opuścił przede wszystkim dyrektor techniczny Mark Smith, który zaledwie kilka tygodni temu powrócił do Jordana po kilkuletnim okresie współpracy z Renault. Smith jest podobno bardzo niezadowolony z tego, co działo się w ostatnich dniach w zespole. Ponadto do odejścia z Jordana na własną rękę mógł go skłonić fakt, iż konstrukcją bolidu na sezon 2006 i tak zajmie się włoska firma Dallara, z którą Midland zawarł już dawno temu umowę.

Odnośnie pozostałych zwolnień, nowy zarząd z ramienia Midland w opinii różnych źródeł dokonywał ich na ogół w bezceremonialny sposób, bez wcześniejszego poinformowania zainteresowanych. Przypomina to trochę sytuację w Jaguarze przed wykupieniem zespołu przez Red Bull, a także i po, albowiem Tony Purnell i David Pitchorth zostali podobno wręcz wyrzuceni z dnia na dzień na bruk, nawet bez możliwości pożegnania się z pozostającymi w Milton Keynes pracownikami. Cały "proces" nadzorowała podobno prawa ręka Dietricha Mateschitza, Helmut Marko. Najwyraźniej nowi właściciele obydwu zespołów, zarówno Jordana i Jaguara, chcą jak najszybciej pokazać, kto tu teraz rządzi.

Żeby było śmieszniej, w powietrzu wisi już podobno konflikt pomiędzy dyrektorem sportowym Midland F1, Trevorem Carlinem i mianowanym ostatnio na dyrektora zarządzającego Colinem Kollesem - nie wykluczone, że któryś z nich będzie musiał wkrótce opuścić zespół. W tej sytuacji przyszłość Jordana raczej nie wygląda zbyt różowo i może się okazać, że sprzedaż w ręce Midland była początkiem końca. Zresztą szef Midland, Alex Shnaider, od początku twierdził, że woli założyć zespół od zera, aby ewentualny sukces nie był kojarzony z wcześniejszą nazwą/właścicielem. W takim razie lepszym rozwiązaniem byłaby chyba natychmiastowa zmiana nazwy na Midland F1, ale być może pozostania przy starej nazwie do końca sezonu 2005 domagał się sam Eddie Jordan.

Źródło: pitpass.com