Wehrlein broni swoich osiągów w tegorocznych sesjach kwalifikacyjnych

Niemiec był w soboty pięciokrotnie wolniejszy od Rio Haryanto
07.08.1612:24
Mateusz Szymkiewicz
1354wyświetlenia


Pascal Wehrlein postanowił odpowiedzieć na krytykę swoich osiągów w tegorocznych kwalifikacjach.

Niemiec na dwanaście rozegranych Grand Prix, pięciokrotnie uległ w soboty swojemu zespołowemu partnerowi - Rio Haryanto, który ma dużo gorsze notowania od niego, a jego posada w ekipie Manor wisi na włosku ze względu na brak środków finansowych od sponsorów do kontynuowania startów. Mimo to Wehrlein stwierdził, iż stosunek w kwalifikacjach nie ma dla niego większego znaczenia, ponieważ kierowca jest rozliczany z wyniku osiąganego w niedzielnych zmaganiach.

Kwalifikacje to jedna rzecz, a wyścig to druga - powiedział 21-latek w rozmowie z Auto Hebdo. Jeśli chodzi o to, to w niedzielę byłem jedenaście razy szybszy, wliczając w to dziesiąte miejsce w Austrii. Nie zdobywa się punktów w sobotę.

Wehrlein zapytany, czy jest zadowolony z tego jak do tej pory układał mu się sezon, odpowiedział: Głównym celem było zdobycie co najmniej jednego punktu w tym sezonie i my to już zrobiliśmy. Dzięki temu znajdujemy się na dziesiątej pozycji w mistrzostwach przed Sauberem, więc nie sądzę, byśmy mogli się spodziewać czegoś więcej.

KOMENTARZE

2
rno2
08.08.2016 11:40
@Gerard Czy jest chociaż jeden aspekt F1, w którym nie widzisz jakiegoś spisku? W samochodzie bezpieczeństwa, w kogucie na dachu jest też zielone światło i to przez kilka lat faworyzowało Caterhama nad Marussię i HRT, ale w Caterhamie nie byli pewni kogo faworyzować, a komu podkładać świnie, więc na wszelki wypadek podkładali kłody pod nogi obu swoim kierowcą, co doprowadziło do tego, że Marussia zdobyła w 2014 roku punkty, a to jednoznacznie dowodzi, że Ziemią rządzą przybysze z Jowisza...
Gerard
07.08.2016 11:39
Pff, robienie afery z niczego. Ten cały Haryanto dobrze zdawał sobie sprawę, że nie ma żadnego startu do takiego kierowcy jak Pascal Wehrlein, więc sprytnie doszedł do wniosku, że będzie ze swoimi inżynierami ustawiał bolid stricte pod kwalifikacje. Wychodzą potem takie kwiatki, że niby jeżdżą na równi, krążą głosy "no ten Haryanto nie taki słaby jakby mogło się wydawać", a nikt nie zwraca uwagi na to jaki kosmos ich dzieli w tempie podczas wyścigów. Sytuacja jest dla niego świetna, bo w wyścigach do obserwowania jest znacznie więcej detali niż w kwalifikacjach. Kibic raczej głowi się jakie strategie zastosuje czołówka, więc kto tam będzie miał czas, aby zwracać uwagę na jakichś dwóch "leszczy" z końca stawki i analizować ich czasy okrążenie po okrążeniu. Sytuacja punktowa w zespole niepunktującym też nie wykaże tej galaktycznej różnicy i jeszcze pomaga mu fakt, że gdzieś tam czasami się wmieszają pomiędzy Saubery i Renault. Gdyby Rio ustawiał swój bolid standardowo, to traciłby zarówno w sesjach kwalifikacyjnych, jak i w wyścigach, co prawda w samych wyścigach mniej niż obecnie, gdyż powtarzam, to co się dzieje teraz to jakiś kosmos, ale byłby z tyłu w każdym aspekcie i już nie dałoby się mydlić oczu publice, jak to ma miejsce aktualnie. Rio Haryanto dzierży w tej chwili miano "najgorszego kierowcy w stawce formuły 1", ale trzeba mu oddać, że jest inteligentnym kierowcą, gdyż tak się wypromować przy tak marnym potencjale, to jednak jest sztuka.