Boullier: Pierwsze punkty w sezonie nie są powodem do ekscytacji

Francuz uważa ponadto, że wyścig w Baku stanowi pozytywny bodziec dla Formuły 1.
26.06.1716:10
Nataniel Piórkowski
2392wyświetlenia


Eric Boullier przekonuje, że pierwsze w tym sezonie punkty wywalczone przez McLarena podczas Grand Prix Azerbejdżanu nie są powodem do przesadnej ekscytacji.

Podczas gdy Fernando Alonso dowiózł do mety dwa "oczka" za dziewiątą pozycję, jego zespołowy partner - Stoffel Vandoorne został sklasyfikowany na dwunastym miejscu. Co więcej w żadnym z bolidów stajni z Woking nie doszło do poważniejszych problemów technicznych.

Zespół wykonał wspaniałą pracę, a nasi kierowcy spisali się wyśmienicie osiągając możliwie najlepszy rezultat. Fernando znajdował się w dobrej sytuacji. Znowu był podekscytowany i jechał bardzo, bardzo dobrze. Szkoda, że Stoffel musiał w końcówce zjechać na dodatkową wymianę ogumienia, która była wynikiem spłaszczenia jednej z opon. Gdyby nie to, mógłby być dziesiąty i zdobyć jeden punkt.

Każdy zdobyty punkt to nagroda dla zespołu. Dzisiaj tylko to się dla mnie liczy. Nie uśmiecham się jednak i nie jestem podekscytowany, bo nie taki jest cel naszej rywalizacji w Formule 1, na pewno nie po to ściga się McLaren. Same punkty, wywalczony wynik, są czymś dobrym dla zespołu pod względem czysto matematycznym - podkreślił w rozmowie z portalem motorsport.com.

Francuz umniejszył znaczenie radiowych narzekań Fernando Alonso na problemy z działaniem baterii: Sądzę, że była to raczej zwykła frustracja - powiedział były szef Lotusa.

Boullier uważa, że widowisko z Baku stanowi pozytywny bodziec dla serii Grand Prix. Za każdym razem, gdy mamy do czynienia z obfitującym w wydarzenia wyścigiem, tworzymy świetne widowisko na ekranach telewizorów. Dzisiaj na pewno zgotowaliśmy wielkie show: mieliśmy różnych liderów, dramaty, kary, emocje, pragnienie walki pomiędzy kierowcami. Dzisiaj ujrzeliśmy pełny obraz F1 - mieliśmy wszystko. To dobre dla Formuły 1, ale to nie jest normalna F1. Tylko od czasu do czasu mamy tego typu Grand Prix.

KOMENTARZE

14
Titheon
28.06.2017 11:36
Czy ja wiem, czy z błędu? :-) Możemy tutaj rozmawiać godzinami o tym, czy to zachowanie Vettela było dojrzałe, rozsądne i tak dalej... ale w gruncie rzeczy F1 potrzebuje też właśnie takich momentów. Lauda z Huntem, Prost z Senną, Piquet z Mansellem - oni też nie zawsze byli grzeczni i nie zawsze byli wzorcami zachowań. Dla ich pojedynków się oglądało wyścigi, na ich "spięcia" się czekało - to było coś, co elektryzowało fanów na całym świecie. A jak wszystko jest takie nijakie i między kierowcami nie iskrzy... to nie czuć w tym wszystkim "wyjątkowości" tych wyścigów. Czasem fajnie zobaczyć, że ktoś jest impulsywny, że komuś zależy i że to są ludzie, którym też nerwy puszczają. Grunt żeby to wszystko mieściło się w jakichś tam granicach rozsądku i nie było nazbyt chamskie...
RY2N
27.06.2017 05:50
[quote="Titheon"]Zwykły, przeciętny kibic, chce raczej oglądać wyścigi dwóch kierowców, którzy walczą ze sobą bezpośrednio na torze, koło w koło[/quote] Vettel też tak myślał, ale go wyprowadzono z błędu :-)
szajse
27.06.2017 11:59
Pozytywny bodziec dla f1? Hmmmm... Na pewno lepiej się ogląda taki chaos niż senny wyścig "ułożony" wg. kolejności startowej od początku aż po metę czyli jazdę gęsiego. Poza tym po wydarzeniach pomiędzy Vet a Ham sporo się dyskutowało. Chyba tylko deszczu zabrakło i niektórzy mieliby orgazm. Ale co za dużo te niezdrowo. Nie jestem fanem aż takiego burdelu na torze z wypaczonymi wynikami końcowymi i wielokrotnym SC. A oddublowywanie kierowców podczas neutralizacji to największy bubel wśród przepisów. Zdublowany koleś (abstrahując od powodów dla których się na końcu znalazł: jest słaby/miał pecha) nagle wygrywa los na loterii i dostaje drugą szansę. A ci co mają 2 i więcej kółek straty oddublować całkiem się nie mogą. Dlaczego reszta stawki nie dostaje takich gratisów?
Titheon
27.06.2017 05:38
@marios76 - powiem Ci tak: nic nie mam do tankowania, nic nie mam też o opon Pirelli - ale weź pod uwagę to, że zbyt duża ilość strategii doprowadzi do tego, że wyścigi będą się znowu rozstrzygać pit stopami. Znowu zacznie się wyprzedzanie "poza torem". Zwykły, przeciętny kibic, chce raczej oglądać wyścigi dwóch kierowców, którzy walczą ze sobą bezpośrednio na torze, koło w koło - nie walkę na strategię, gdzie dwóch kierowców ściga się ze sobą o zwycięstwo, ale nie jadą ze sobą w kontakcie przez większość wyścigu... Ja sam przygodę z oglądaniem F1 zacząłem około 20 lat temu, gdy byłem jeszcze małym szkrabem, a po torze jeździł na przykład Berger. Przeszedłem te wszystkie tankowania, nie tankowania, mało wytrzymałe opony, bardziej wytrzymałe opony, slicki, opony z nacięciami... i tak dalej. I po tych wszystkich latach, stwierdzam jednak, że bardziej wolę prawdziwą walkę na torze, niż walkę na strategie, w pit stopach... To też ma oczywiście swój urok i niesie ze sobą dużą dawkę emocji, ale to nie to samo.
marios76
27.06.2017 05:16
Komediodramat. Sytuacja McLarena jest gorsza , niż w 2015tym. 3 zmarnowane lata jednego z najlepszych kierowców, trzy zmarnowane lata jednego z najlepszych zespołów, przyspieszone emerytura mistrza świata i zastopowany rozwój obiecującego debiutanta. Dobrze, że nikt nie wpada na pomysły, by leciały głowy w McLarenie. W Sauberze, po kombinacji z Honda, najważniejsza juz poleciała ;) Ten zespół takich trzech lat by nie wytrzymał. Ciekawi mnie czy Mercedes będzie chciał odsprzedać silniki McLarenie, czy pewna nowością w F1 nie okaże się mariaż ... McLaren - Renault? @villy Nie narzekaj na ten sezon, bo jest walka i rywalizacja i nic nie jest pewne po starcie, a Hamilton z Vettelem juz kilka razy walczyli ze sobą. @Titheon Przywrócić tankowanie, opony które krócej wytrzymują, skrócić czas przejazdu przez boksy. Będzie walka, taktyka ze strategią, wyprzedzania itd. Pirelli zrobiło takie opony, że można na nich przejechać PP i cały wyścig (na jednym komplecie) to się nie ma co dziwić że wraz z limitem ilości paliwa i jego przepływem, kierowcy stawiają na oszczędność :/
Titheon
27.06.2017 05:07
@villy - trzeba jednak uczciwie przyznać, że w Indy Car jest trochę tak, jak w kolarstwie - liczy się końcówka przede wszystkim. Jedziesz większość czasu po to, żeby móc na tych ostatnich okrążeniach/kilometrach się pościgać na poważnie. W F1 jest tak, że ścigasz się jednak od początku do końca, nie przepuszczasz rywala na chwilę do przodu, żeby sobie za nim pojeździć, bo wiesz że możesz potem mieć problem z odzyskaniem pozycji... Indy Car jest pod tym względem strasznie sztuczne - jest dużo manewrów wyprzedzania, dużo pozornej walki, ale wszystko tylko po to, żeby coś się na dystansie tych X okrążeń działo - a koniec końców wszystko zaczyna się kilkanaście okrążeń przed końcem. Jeśli chcemy naprawdę ekscytujących wyścigów, wystarczy wszystkie wyścigi skrócić co najmniej o połowę - staną się przez to intensywniejsze, a kierowcy przestaną się czaić po 20 okrążeń za rywalem, bo będą mieli świadomość, że każda minuta na torze jest bezcenna. Wtedy zacznie się walka i wyścigi takie, jak ten w BaQ. Jeśli chodzi o format wyścigów, pod tym względem lepiej wypada na przykład GP2.
borro
26.06.2017 08:47
@barti84a6 Alonso nic już nie zatrzyma w McLarenie, to Honda sponsorowala przejście Alonso z Ferrari do McLarena i zawiodła na całej linii. Też mi się wydaje, że powolutku z Sauberem Honda może wrócić do walki, natomiast Alonso do Mercedesa lub Renault, czemu nie? Największym przegranym będzie McLaren, bo z silnikiem Mercedesa mogą walczyć na poziomie Williamsa i Force India czyli o 3-4 miejsce, chyba że jest jakieś ziarno prawdy w plotkach o wycofaniu Mercedesa jako zespołu fabrycznego i pozostaniu jako dostawcy silników.
villy
26.06.2017 08:37
"Dzisiaj ujrzeliśmy pełny obraz F1 – mieliśmy wszystko. To dobre dla Formuły 1, ale to nie jest normalna F1. Tylko od czasu do czasu mamy tego typu Grand Prix" No niestety, to nie jest prawdziwa F1. W prawdziwej w F1 walka o 1. miejsce w większości przypadków kończy się na starcie, a czasem w boksach. A w Indy Car za to lider nigdy nie może czuć się bezpieczny, tam jest walka o każdą pozycję, a wyścigi takie jak w Texasie nie są wyjątkiem od reguły.
barti84a6
26.06.2017 05:19
[quote="borro"]Konieczność ułożenia się z Mercedesem w sprawie dostaw silników i utrata Alonso, zdecydowanie Boulier nie ma się z czego cieszyć.[/quote] Wydaje mi się,że właśnie silnik Mercedesa może zatrzymać Alonso w Mclarenie. Tam karty mogą być już rozdane od czasu ogłoszenia współpracy Saubera z Hondą. A niedostarczenie nowej specyfikacji silnika do Kanady było pretekstem do zakończenia współpracy(Brown z Boullierem oficjalnie zaczęli krytykować Hondę,a Alonso powiedział że do września chce wygrać wyścig z ich silnikiem).Paradoksalnie gdyby Honda odeszła z Mclarena to rozwój silnika może znacząco przyspieszyć,ponieważ nie będą pracować pod tak wielką presją.
Robson22
26.06.2017 05:02
Ale awarie, stłuczki etc. to też część tego sportu ;)
Titheon
26.06.2017 04:30
Nie ma się czym ekscytować, bo przecież mogli ten wyścig wygrać... ;-)
Sgt Pepper
26.06.2017 04:20
Dokładnie. W uczciwej walce, bez niczyich stłuczek, awarii etc o punktach mogli by dalej marzyć...
WrobelGP
26.06.2017 02:47
Oczywiście że nie ma powodu do ekscytacji. W takim GP Azerbejdżanu jak choćby to zeszłoroczne, to oglądaliby te punkty tak jak przysłowiowa świnia gwiazdy.
borro
26.06.2017 02:42
To nie jaskółka, to gwóźdź do trumny układu Mclaren-Honda. Konieczność ułożenia się z Mercedesem w sprawie dostaw silników i utrata Alonso, zdecydowanie Boulier nie ma się z czego cieszyć.