Brawn o reputacji Kimiego

"Musimy poczekać i zobaczyć jak rozwinie się sytuacja w Ferrari"
18.11.0621:13
MDK
1063wyświetlenia

Ross Brawn odmówił skomentowania pojawiających się ostatnio spekulacji na temat tego jak zespół Ferrari zamierza uporać się reputacją playboya, jaką ma nowy kierowca zespołu Kimi Raikkonen.

Odchodzący dyrektor techniczny zespołu z Maranello został zapytany przez magazyn Racer, czy martwi się faktem, że kierowca, który zastąpił siedmiokrotnego mistrza świata Michaela Schumachera, nadzwyczaj często jest przedmiotem zainteresowania tabloidów szargających jego opinię.

Musimy poczekać i zobaczyć jak rozwinie się sytuacja w Ferrari. - cytuje pismo Racer słowa Brawna komentującego w ten sposób znane powszechnie zamiłowanie Raikkonena do dzikich imprez. Brytyjczyk dodał następnie: Zobaczymy co się wydarzy. Mógłbym sam wykopać pod sobą dołek, gdybym powiedział coś więcej.

Tymczasem szef zespołu Renault Flavio Briatore pomimo wcześniejszych planów zatrudnienia 27-latka w roli kierowcy samochodu zbudowanego w Enstone na rok 2007 zauważył, że Raikkonen może nie gwarantować ciągłości sukcesu Ferrari. Odnosząc się do pięcioletniej kariery Kimiego w zespole McLaren podkreślił: Ten chłopak nigdy nic nie wygrał, mimo że był w bardzo dobrym zespole.

Źródło: F1-Live.com

KOMENTARZE

18
Czechosłowak
21.11.2006 02:27
deZZember, co do GP Europy 2005 to jakby na to nie patrzeć Kimi mógł postąpić rozsądniej: po pierwsze dysponując najszybszym bolidem nie musiał aż tak agresywnie przycinac zakrętów, czego efektem było przytarcie tej nieszczęsnej opony, po drugie, nawet jesli już do tego doszło to mając kilka ładnych sekund przewagi nad Alonso, na ostatnim kółku, wiedząc o problemach z zawieszeniem wcale nie musiał dublować Villeneuva na zakręcie, mógł poczekać na jakąś prostą, straciłby może 2, 3 sekundy, ale dojechałby do mety. GP Węgier- tu sytuacja sie powtarza, znowu: rozsądniejszy kierowca pojechałby szerzej, zwolnił, albo poczekał na korzystniejsze miejsce do dublowania. Raikkonen jak już mówiłem ma wielki talent, ale czasem przesadza, "brakuje" mu wyobraźni i stąd sie biorą jego błędy.
Bart2005
20.11.2006 03:22
Trochę mnie nie było, ale włączę się do dyskusji. zitol---> nie wiem czy tylko zagapienie się Schumachera było powodem wypadku i jego następstw (wszyscy pamiętają minę Schumachera jak szedł do boksów Mclarena) ale zdecydowanie warunki atmosferyczne. Porównanie Spa w 1998 roku i Węgier 2006 wygląda tak, że w Spa lało tak, że widoczność była ograniczona do kilku metrów a na Węgrzech raptem kropiło i nie wylatywały takie strugi wody z tyłu bolidu. Z resztą Coulthard w Spa chyba był mocno rozkojarzony, bo karambol, jaki spowodował na starcie nie powinien się przytrafić bądź, co bądź tak doświadczonemu kierowcy. O winie tego dublującego nie można raczej mówić w taki zdecydowany sposób to nie jest kodeks drogowy gdzie w zasadzie sprawca najechania na pojazd poprzedzający w 99% przypadków jest winny. Pozdrawiam.
zitol
19.11.2006 06:15
Co do GP Węgier... Przypomina sobie ktoś Spa 1998? Wtedy Coulthard zwolnił na optymalnym torze jazdy... Tak samo wyglądało to na GP Węgier 2006... Więc w tych dwóch przypadkach trzeba przyjąć kto był winny... Czy dublujący czy maruder.. Większość ludzi oceniła że Coulthard był winny to tak samo trzeba przyjąć że winny był Liuzzi... Choć ja uważam że Coulthard nie był winny.. tak samo winny nie był Liuzzi.. Po prostu panowie MSC i RAI zagapili się... Tylko nie mówcie o warunkach atmosferycznych.... Bo dyskusja się nie skończy... :) Co do sezonu 2007... i tak Kimi zostanie mistrzem... chyba że Kovalainen...
woytekpe
19.11.2006 06:08
niech zyje kimi zegnaj kimula szkoda ze tak krotko
deZZember
19.11.2006 05:46
Jak już coś, to "kłócić". Po GP Węgier rozgorzała dyskusja, która dotyczyła dziwnego zwyczaju pozostawania na optymalnym torzei jazdy i jednoczesnym przyhamowaniu stosowanym przez dublowanych młodych kierowców, nie tylko Liuzziego. Oficjalnie był to RA, ale nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że Liuzzi nie jest do końca bez winy. Co do GP Europy '05, to sytuacja podobna: Villeneuve jechał sobie optymalnym torem i nawet mu ręka na kierownicy nie drgnęła by jechać do wewnętrznej. Biorąc pod uwagę prędkość, z jaką Kimi wyprzedzając po wewnętrznej Saubera, można wywnioskować, że Jacques nawet nie zwolnił, po prostu nic nie odpuścił. Jedyny błąd Kimiego to to, że akurat uparcie chciał na siłę wyprzedzić właśnie na tym zakręcie innego upartego osła. Nie kwestionuję innych błędów jakie Fin popełnił w tym wyścigu, ale akurat w tym wyścigu wielu, bardzu wielu kierowców wylatywało na pobocze.
Adriannn
19.11.2006 05:08
deZZember-> Jak dobrze wiem to mu zawieszenie nie wytrzxymało z jego własnej winy!!! A do GP Węgier to można się kłucić!
deZZember
19.11.2006 01:56
@Czechosłowak: nie sądzę, aby dwa przytocvzone przez Ciebie zdarzenia były wynikiem błędu Kimiego. GP Europy '05 -> musiał uciekać by nie wjechać w tył dublowanego Villeneuve'a; GP Węgier '06 -> Liuzzi owszem, zwolnił, ale pozostał na optymalnym torze jazdy (a to było tuż za zakrętem).
piotrektk
19.11.2006 01:23
no Massa rozwija samochód a, Kimi wygrywa choć wolałbym żeby, to Massa został mistrzem...
Czechosłowak
19.11.2006 12:58
Raikkonen w McLarenie miał po prostu pecha, to prawda że często zawodził go bolid, ale prawdą jest też że zarówno Montoya jak i Coulthard zawsze mieli jakoś mniej "przygód" od Fina, to prawda że Kimi w szybkim i niezawodnym McLarenie potrafił odsadzić resztę stawki na kilkadziesiąt sekund, ale prawdą jest też że potrafił na własne życzenie, przez głupi błąd zawalić sobie wyścig (vide: GP Europy 2005 i słynna "przytarta opona" czy dublowanie Liuzziego na GP Węgier 2006). Raikkonen to zarówno wielki talent jak i, póki co, wielki pechowiec. Na pewno jest wśrod faworytów przyszłego sezonu (jak zresztą w kilku ostatnich latach), ale wcale by mnie nie zdziwiło gdyby mistrzostwa nie zdobył.
bercik
19.11.2006 11:48
zgadzam sie z wojtasem
wojtassss
19.11.2006 09:12
wiekszosc niepowodzen kimi mial raczej z powodu awarii mclarena a nie z powodu swoich umiejetnosci
sasza82
19.11.2006 04:07
Rafaello85...Briatore miał pewnie na myśli owe "dość wysoko"...Ten człowiek wie co mówi, potrafi "wyłowić" talenty - przyszłych mistrzów i dać im szansę a jednocześnie właściwie ocenia predyspozycje do mistrzostwa kierowców już doświadczonych jak Raikonnen...na sukces jak wiadomo pracuje cały sztab ludzi a kierowca swoją pracą i uwagami stanowi bardzo ważne ogniwo...widocznie uznał, że Raikonnen, który korzysta z życia na całego nie gwarantuje mu sukcesu i tyle...jak każdy człowiek Briatore ma własne zdanie i można się z nim nie zgadzać ale należy uszanować...Pozdro
deZZember
19.11.2006 02:15
Jakuzo, chyba raczej w sobotę ;>
rafaello85
18.11.2006 11:57
Co ten Briatore bredzi, co miał zrobić Raikkonnen w bolidzie, który ciągle mu nawalał? Jak McLaren był szybki i się nie zrąbał, to Kimi zazwyczaj był dość wysoko.
Jakuzo
18.11.2006 10:56
... a w niedziele leb mu scieli...
godzil2
18.11.2006 09:57
"Ten chłopak nigdy nic nie wygrał, mimo że był w bardzo dobrym zespole” I dlaczego się o Niego starałeś, wujku Flavio?
Pieczar
18.11.2006 08:47
"Ten chłopak nigdy nic nie wygrał, mimo że był w bardzo dobrym zespole". - panie Flavio a co takiego osiągnął Fisi?
zoon
18.11.2006 08:29
Mam nadzieję, że ten krok Ferrari był jak wdepnięcie w... :>