Red Bull obawia się formy Ferrari w nadchodzącym sezonie

Wheatley: "Myślę, że będą wielką niewiadomą, a być może nawet wielkim zagrożeniem".
02.02.2215:34
Nataniel Piórkowski
2357wyświetlenia


Jonathan Wheatley z Red Bulla sądzi, że zespoły Formuły 1 powinny obawiać się potencjalnego zagrożenia ze strony Ferrari w sezonie 2022.

W 2020 roku, po ugodzie zawartej z FIA w sprawie nieregulaminowej jednostki napędowej, kierowcy Ferrari wywalczyli tylko trzy miejsca na podium, zapewniając stajni szóstą pozycję w tabeli konstruktorów. Był to najgorszy rezultat końcowy Scuderii od 40 lat.

Dzięki poprawionemu pakietowi na sezon 2021 Charles Leclerc i Carlos Sainz doprowadzili do powrotu Ferrari do trójki najlepszych zespołów, za Mercedesem i Red Bullem.

Podczas gdy sport przygotowuje się do wejścia w nową erę przepisów technicznych, dyrektor sportowy Red Bulla przyznaje, że chociaż trudno przewidzieć układ sił, to należy bacznie przyglądać się osiągom stajni z Maranello.

Myślę, że w tym momencie bardzo ciężko jest cokolwiek przewidzieć. Masz tylko własne punkty odniesienia związane z ubiegłorocznym bolidem - powiedział Brytyjczyk, który był gościem The Jack Threlfall Show.

Pojawiają się pewne głosy ze strony konkurencyjnych stajni, ale nigdy nie wiesz, czy mówią prawdę, czy po prostu starają się wzbudzić w tobie niepokój. Co do zasady trzeba patrzeć na własne biurko i starać się wykonać możliwie jak najlepszą pracę.

Ferrari - zwłaszcza pod względem jednostki napędowej - wyglądało pod koniec roku na bardzo konkurencyjne. W ostatnich wyścigach sezonu byli bez dwóch zdań trzecim najszybszym teamem w stawce. Mają też świetny skład kierowców. Początkowo nie byłem pewien, czy Leclerc i Sainz zgrają się jako koledzy, ale zdaje się, że bardzo dobrze ułożyli swoje stosunki.

Myślę, że Ferrari będzie w tym roku wielką niewiadomą, a być może nawet wielkim zagrożeniem - podkreślił.

Wheatley dodał, że nie będzie miał problemów z powrotem Ferrari do ścisłej czołówki, pod warunkiem że to Red Bull okaże się zespołem, który przygotował najbardziej konkurencyjną konstrukcję.

Oczywiście mój pomysł na idealne mistrzostwa to taki, w którym wygrywamy! Chciałbym jednak stoczyć walkę na gołe pięści od pierwszego do ostatniego wyścigu, chciałbym walki w każdy weekend. Życzyłbym sobie zobaczyć sześciu czy ośmiu kierowców zdolnych wygrać wyścig. Wszystko sprowadzałoby się do tego, kto byłby w stanie połączyć wyniki z 23 wyścigów w tytuł mistrzowski.

Kto popełni najmniej błędów? Kto przygotuje najszybszy bolid na większość wyścigów? Kto w ostatniej chwili podejmie najlepsze decyzje strategiczne? Nie zrozumcie mnie źle, wspaniale byłoby dominować i wygrać 23 wyścigi. Ale moje idealne mistrzostwa to takie, w których pod koniec roku jesteś wyczerpany, ale wiesz że osiągnąłeś coś absolutnie niezwykłego.