Mosley straszy wykluczeniami, Stoddart bojkotem GP Francji

27.06.0500:00
Marek Roczniak
931wyświetlenia

Prezydent FIA, Max Mosley, w wywiadzie udzielonym dzisiaj gazecie The Guardian przyznał, że wykluczenie z wyścigu jest jedną z kar, jaka może spotkać siedem zespołów korzystających z opon Michelin, które nie wzięły udziału w Grand Prix Stanów Zjednoczonych.

Pojutrze zbierze się Światowa Rada Sportów Motorowych FIA, aby zadecydować, czy zespoły słusznie zrezygnowały z udziału w ostatnim wyścigu, a jeśli nie, to w jaki sposób powinny zostać ukarane.

"Jeśli okaże się, że wina pewnych zespołów jest na określonym poziomie, wówczas kara wykluczenia będzie uzasadniona. Są także inne możliwości - odebranie punktów, grzywna lub reprymenda. Nie wiem jak to się wszystko zakończy, dopóki nie wysłuchamy zespołów", powiedział Mosley.

Prezydent Federacji podejrzewa, że problem z lewymi-tylnymi oponami Michelin nie był aż tak poważny, jak to zostało przedstawione w mediach i że zespoły wykorzystały to jak pretekst do wszczęcia kolejnego sporu z FIA. "Wydało mi się, że zaistniała sytuacja została stworzona sztucznie i z premedytacją. To było wyjątkowo głupie z ich (zespołów) strony, ponieważ w takiej sytuacji nikt nic nie zyskuje - poza amerykańskimi prawnikami".

Mosley odrzuca ewentualną próbę zbojkotowania jednego z najbliższych wyścigów w przypadku przyznania zespołom dosyć surowych kar, gdyż ciało zarządzające zawsze wygrywa w takich przypadkach, a zespoły i tak nic na tym nie zyskają. Znany z otwartej krytyki wobec decyzji podejmowanych przez prezydenta FIA szef zespołu Minardi, Paul Stoddart, nie jest jednak tego taki pewny.


"W najgorszej sytuacji, czyli w przypadku przyznania jakiejś drakońskiej kary, czy inne zespoły będą chciały się ścigać? Myślę, że zwołalibyśmy spotkanie i raczej nie mógłbym tego zagwarantować. Jeśli nie skończy się tylko na reprymendzie, to będzie to niesłuszna decyzja. Zespoły były zupełnie niewinnymi ofiarami, tak jak Indianapolis Motor Speedway i amerykańska publiczność", powiedział Stoddart w wywiadzie udzielonym australijskiemu radiu BBC.

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy szef włoskiej stajni straszy zbojkotowaniem wyścigu i gdyby nie ostatnie wydarzenia na torze Indianapolis można by pomyśleć, że są to jak zwykle tylko pogróżki. Teraz jednak groźba kolejnego wyścigu z udziałem zaledwie kilku kierowców jest jak najbardziej realna i pozostaje mieć nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z GP USA.

Źródło: ITV-F1.com