Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Singapur 2011
Ciemno wszędzie, głośno wszędzie, kto, ćwierć setki tu zdobędzie?
26.09.1110:02
9201wyświetlenia
Singapur 25/09/2011
Ciemno wszędzie, głośno wszędzie,
kto, ćwierć setki tu zdobędzie?
Komu - wstążka rozświetlona,
czy Vettela ktoś pokona?
Singapurską wersję wyścigu w Monako,
też chciałbym zobaczyć, lecz mnie nie stać na to,
przełykam, więc gulę swojego ubóstwa,
telewizja została skoro sakwa pusta.
Wyścig z kłopotami, sądząc z zapowiedzi,
będą im zadymiać lasami sąsiedzi,
Indonezja się jara, pomocy nie pragną,
czy mimo ciemności mgły jeszcze owładną?
Mało jeszcze Indii z nawałem kłopotów,
cła, wizy i bomby, aż tyle paprochów
w piękne oczy Formuły, a olać dziczyznę,
torem słonie puścić, niech się gonią bidne.
Europa za droga, gdzieś indziej rozruchy,
a ci ? Cóż, że płacą, na trybunach puchy,
ale Bernie mózg cały tego przedsięwzięcia,
nie odpuści ni dolca, jak kasa do wzięcia.
Sprzeda stare tory z tradycją, natchnieniem,
do obłędu tłuc kasę, w tym jego spełnienie,
duszę diabłu sprzeda, gotowy do szaleństw,
jedyne, co nie może to trochę potanieć.
I płodzi te wyścigi gdzieś na krańcach świata,
co miejscowym wisi, ludność niebogata,
towarzystwo się zjawia, od lat już bogacze,
a autochton ryż kupi i na tyłku w chacie.
Jak coś można propagować, jak nie bawi ludzi ?
Jak pieniądze wyrwać za coś, co ich tylko nudzi,
u nich hokej na trawie, krykiet inne bzdury,
a pchają im Formułę, wbrew prawom natury.
To samo Singapur, co im do ścigania ?
Oni w supersklepach od samego rana,
na półki popatrzeć, zabić weekend nudny,
miłość do Formuły ? Kto wierzy, obłudny.
Wniosek prosty z najprostszych, widz to tu dodatek,
grunt, że państwo płaci odpowiednią kasę,
a reszta oparcia tylko w TELEwidzu,
że Ty Bernie dziadu nie płoniesz ze wstydu.
Formuła się staje wypędzoną z raju,
nie, że jabłko zerwała, lecz, że NIE zrywają,
ale jak je zrywać? Sprawa dziś nie prosta,
choćby sama Turcja już dwa razy droższa.
Tak, więc mamy, co mamy cóż nam pozostaje,
oglądać wyścigi na swoim ekranie,
zamiast trzymać z Europą, jej era dobiegła,
staje się nam tutaj tak bardzo odległa.
Przyszły rok jeszcze gorszy, na dwadzieścia startów
tylko osiem u nas, kalendarz obdarty
ze starego kontynentu mieczem obusiecznym,
jedenaście było w roku dwutysięcznym.
Smutno pisać o tym jak tradycja pada,
co tu narodzone ginie, oj panowie biada,
tyle było o dostępności, biletach, prestiżu,
jak Witalij powiem, ja tego nie wiżu.
Lecz dość gorzkiej prawdy, Ciesz się tym, co dają,
teraz zamiast z toru w domu oglądają
zawody na świecie, to dziś Fana rola,
miast czuć, słuchać, krzyczeć - przy telewizorach.
Tu będzie pięćdziesiątka u Byków Vettela,
zatem bardzo ważna najbliższa niedziela,
może się rozstrzygnąć korona w tym roku,
będzie dobrze, to nie Red Bull a szampan w padoku.
Piątek, słucham, niespodzianka, Andrzeja gdzieś wcięło,
wita Kochan z Sobierajskim a nim się zaczęło
ktoś im popsuł ulicę, wielka krzątanina,
Trulli rzecze - opóźnienie i treningu ni ma.
Pół godziny dali sobie organizatorzy,
więc śmigają szczoty wartko, aby tor otworzyć,
otworzyli, czas zabrali, w którym posprzątali,
tak kierowcom dla treningu 60-tkę dali.
Renia po liftingu mocnym, co pokaże tutaj,
od podłogi po aero, no Witek popukaj
trochę do kolegów z Merca, może pomóc Bruno,
bo inaczej plan na czwarte po prostu wam runą.
Trening krótki przez naprawy spapranej roboty,
Glock stopował nam Mareczka a Heiki kłopoty,
to ci jest ognisty chłopak, to z rzędu rok drugi,
kiedy pali się do jazdy, ten płomień Go gubi.
Lewis zgodził tych z Red Bulla i pierwszy przyjechał,
lecz to zawsze jak w treningach jeszcze nie pociecha,
potem Chętny na koronę i Webber stateczny,
ale broniąc swojej dumy i prasie przy...szy.
Drugi trening w pełnym czasie, Sebek już nieśmiało,
tym swym palcem lekko wskazał na koronę z chwałą,
wygrał sesję potem byli Alonso, Hamilton,
tylko Jenson mógł być wyżej, ktoś Mu wsteczny świsnął.
Zaś Buemi się nie zmieścił, było ciut za wąsko,
zafundował widzom dzwona i stereo łoskot,
Renia sądzę, że to ciągle są próby nowego,
jeszcze noc na to poznanie, inaczej nic z tego.
I Schumacher całkiem dobrze, wysoko w tej sesji,
Made in India wraz z Sauberem też w czubie się mieści,
miało padać, było sucho w obydwu treningach,
może jutro, wtedy stawka może być już inna.
Trzeci trening wykazał, tu pusty tor ważny,
możesz zjechać opony i guzik mieć z jazdy,
wystarczy maruder, przepadło, po planie,
wypracować luz przed sobą kolejne zadanie.
Red Bulle się zmieniły, Mark zagarnął pierwsze,
potem był Pan Guzik no i Vettel wreszcie,
Lewis próbował bez skutku, Michał znowu zbity,
wypłacze się chyba w rękaw do kobity.
W Reni jakiś dziwny rozwój strategiczny,
rok temu przyjacielem był układ uliczny,
zaś w tym i w Monako i w nocnych zawodach,
powiem, nie istnieją, nie ma ich a szkoda.
Polsat bez Zientara, osierocił studio,
Rajd Polski czy Formuła stała Mu się nudną ?
Ster przejął Pan Wiedza, lecz charyzmy wcale,
w duecie z Kochanem nudzą niebywale.
I tak jak we wstępie ciemno jak cholera,
oświetlony pasek został tylko teraz,
a ten świetlny pasek najszybciej przejechać,
dla każdego kierowcy największa pociecha.
Kto pierwszy ? To jasne mój komentarz zbędny,
potem kumpel z teamu i Jenson oszczędny,
Hamilton odpuścił, Ferki - piąte, szóste,
a Rosberg ponownie bez walki przed mistrzem.
Kobayashi przeszlifował bandę w Singapurze,
ta nauka latania nie mogła trwać dłużej,
bardzo dobrze Force India, służy im ulica,
choć podobno w Indiach rzecz to pospolita.
Oklaski dla Bruno, lecz nie dla zespołu,
coraz dalej chłopcy stoją dziś od stołu,
totalna kaszana, prawie koniec stawki,
najgorsi wśród średnich, gorzki smak porażki.
W taki oto sposób swój qual zakończyli,
pozostaje niedziela i czekam tej chwili,
bo jutro dla Vettela dylemat Hamleta,
czy rozstrzygnie ta sesja, czy też sesja nie ta ?
Kto nie widział dziś reklamy toru z Ameryki,
niech żałuje i to mocno, dały czadu byki,
zaś, gdy w ucho wpadł Mirocha, słowotok dopada,
jakbym słuchał tu reklamy - makopatakawa.
Ani mgły nie ma ni deszczu, sucho i przejrzyście,
i startują jak kto umie a Mark oczywiście,
spowalniaczem czuba stawki, przez co Lewis cierpi,
a, że to mu nie pasuje zaczyna się wiercić.
Sebek bez problemów, Button, Alo - strzała,
i za nimi dopiero reszta stawki cała,
pomieszało się trochę, lecz tylko w dziesiątce
Rosberg bokiem śmignął a wyłgał się klątwie.
Dość łaskawym sędziom z Frentzenem w swym składzie,
brak kary zawdzięcza w rodzinnym układzie,
Renia wprost fatalnie od pierwszego kółka,
ale myślę sobie, to tylko jaskółka.
Potem tempem zaskoczą i odrobią straty
ale gdzie tam, im wyszła istna pupa w kraty.
zielony Lotus przed czarnym, czy to jest porażka?
To jest koniec świata, zespół się roztrzaskał.
Jak wrzuciłem wcześniej Lewis się nie godzi,
ja, ja poza podium ? Mnie nie o to chodzi,
i zaczął „agresywny”, co umie najlepiej,
mózg przełączył na „zero” w Massę skrzydłem klepie.
Na własne życzenie psuje wyścig sobie,
Filipa śle po gumy, myśli tu nadrobię,
i jedzie bez skrzydła, lecz też zjechać musiał,
po wymianę i na karę, ot myśląca dusza.
Na szczęście dla niego Schumacher przesadził,
przydzwonił mocno w bandę, Safety Car wprowadził,
co pomogło Lewisowi, ten widok mu miły,
bo „cud strefa”, świeże gumy w punkty go wsadziły.
W sumie dobrze, bo ma przecież grono wiernych fanów,
skoro wierni niech się zrzucą wśród Pań oraz Panów,
i zakupią mu bolid z mocnym GPeS-em,
bo się chłopak biedny zgubił jak Jaś z siostrą w lesie.
Potem było już nudnawo, takie tam potyczki,
dzięki skrzydłom, lepszym autom duble oraz pstryczki,
Jenson trochę gonił Seba, lecz nie stykło kółek,
znowu wygrał, trzeci Webber wystawia rachunek.
Tu się jeszcze nie udało, korona umknęła,
lecz inaczej niż w piosence „Ostatnia niedziela”,
jest Japonia - dla nich dobra i mocno łaskawa,
zatem chyba tam zakończy się cała zabawa.
Czy ten wyścig mógł powalić ? Mnie osłabił mocno,
Renia - dramat, trzeba objąć ich specjalną troską,
Schumi dzwonem go ubarwił, Lewis swą pogonią,
ci z Force India, Sauber, Williams postraszyli bronią.
P.S.
Upolował chłopak włoski Robcia na pokerze,
gratulacje Damiano, tak piszesz, więc wierzę,
Pietrasanta też się zgadza, wszak teraz tam mieszka,
niedaleko do ośrodka, gdzie dochodzi ręka.
I jak u nas, odruch - norma, Polak z krwi, kości,
trzeba poddać pod wątpliwość, nie możem być gorsi,
„A czy prawda, czy to nowe, czy zrobione wczoraj?”
„Czy to może fotomontaż, podróbka autora?”
„Gips czy bandaż, Aż !!! Pocięty, ale spuchła łapa,
szwy tu widać, jakiś stelaż, wystaje mu blacha?”
„Ooo, nad kciukiem jest pocięty, Nooo, wyraźnie widać,
w marnym stanie, istny suchar, Coś ta ręka krzywa.”
Wprost festiwal spekulacji, zamiast cieszyć oko,
że sam stoi bez pomocy, uśmiecha szeroko,
i bić brawo za wytrwałość za walkę i siłę,
że nie poddał się losowi, że złe za nim chwile.
Zdrowie wraca po wypadku, co mógł być tragiczny,
wyszedł śmierci spod narzędzia, obrażeń tak licznych,
miesiącami pracy ogrom, ból i operacje,
o tym pisać ? Pchiiii, to nuda, grunt to spekulacje.
Takich głosów można zmieścić w palcach jednej dłoni,
tych radosnych, że już lepiej i że do nas goni,
dla mnie piękne, że nie siedzi schowany w pokoju,
lecz wchodzi między ludzi, Gość tego pokroju.
Przecież znany, mógł być ważny, nie zgodzić się, olać,
w środowisku wszak tak robią - to tylko ich wola,
dla mnie jest to sygnał ważny, powrót już jest blisko,
będę czekał ilu z Was, Tu, zmieni stanowisko.
KOMENTARZE