Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Japonia 2011
Kiedy w marcu zatrzęsło, co tam nie nowina, pojawił się problem, problem Fukushima
10.10.1111:42
9066wyświetlenia
Japonia 09/10/2011
Kiedy w marcu zatrzęsło, co tam nie nowina,
pojawił się problem, problem Fukushima,
reaktory puściły, to totalna kraksa,
w skali siedmiu stopni, osiągnęli maksa.
Choć do toru około kilometrów pięćset,
spekulacje ruszyły, co będzie z tym miejscem,
rozwieje do wyścigu czy FIA odwoła,
ciężka po Bahrajnie dla Berniego dola.
Tam bez jazdy płacą, tutaj niewiadoma,
on by kasy nie przytulił? Prędzej facet skona,
z kamienia wyciśnie nawet wiadro wody,
łeb ma do pieniędzy, choć niskiej urody.
Zatem Ich wysyła, niektórzy panika,
żarcie swoje biorą i wąska ekipa,
pomni dwukołowca, co podała prasa,
cytując dosłownie, wrócił na golasa.
Dwa tygodnie ostatnie były jednym sądem,
oskarżony - Lewis - jeździ nierozsądnie,
przebrała się miara, będzie nasiadówa,
czy kierowcy do głowy przemówić się uda?
A i u Nas kipiało, zawrzało jak rzadko,
jedna grupa ukarałaby chłopa odsiadką,
zaś druga nie widzi w tym nic specjalnego,
to wyścigi a one są liche bez niego.
Z tym, że nasze zdanie tyle samo znaczy,
co śnieg zeszłej zimy, Tych - za i Kąsaczy,
Ci, co jeżdżą widzą problem i stąd pogaduchy,
tyle, że ja w to nie wierzę, że Lewisa ruszy.
Przykro pisać, by coś zmienić musi dojść do wstrząsu,
bo inaczej już zapomni - no, gdzieś po miesiącu,
tak w zasadzie on nie widzi w swej jeździe nic złego,
musi trafić wreszcie na siebie samego.
Choć w zasadzie wciąż trafia, to sprawa psychiki,
błędy są następstwem, że słabe wyniki,
odstając od kolegi wciąż limitu szuka,
jeszcze mało wiedzy, a wiedza też sztuka.
Podumali nad tematem - finał, strata czasu,
to nic nie pomoże, szkoda ambarasu,
zostawiono temat, nie będzie spotkania,
pozostaje niesmak jego zachowania.
Ale starczy Lewisa, bo podpadnę znowu,
a pominąć, dlaczego ? Nie sprawię zawodu,
bo temat to główny od ścigania nocą,
i Fanów na Stronie przyciągnął ochoczo.
I tak się w to wdrożyła nasza Grupa cała,
że bez echa przeszedł lot Mistrza Michała,
który znowu daje powód do myślenia,
człowiekowi, co w latach też refleks się zmienia.
Wpadło coś o kaskach anty-sprężynowych,
no i Robert po L4 niedługo gotowy
aby zasiąść do ścigania, a i tu dyskusja,
będzie wszystko w normie, czy będzie destrukcja?
Ale pora wracać do kwitnącej wiśni,
jak ten kraj dostał w tyłek nawet nam się nie śni,
i za to mój szacunek ogromny wzbudzają,
są niesamowici i charyzmę mają.
Kraj piękny, Fanów masa, Drogi Przyjacielu.
nie powiem, bym zobaczył jak pewnie z Was wielu,
ale dzisiaj musi wystarczyć ekran z komentarzem,
może kiedyś da się zostać uczestnikiem zdarzeń.
Nic nie pada, na torze ten weekend jest suchy,
nikt nie świeci, zwykli ludzie, więc nie straszą duchy
marcowego wybuchu, w kąt paniczne zdanie,
że Szuka promieniuje - chyba, że ściganiem.
Rozpoczęli pierwszą próbę, przyznam, od harówki,
bo praktycznie cały trening jeżdżą wyścigówki,
czy Was, nie wiem, mnie tąpnęły bandy kolorowe,
włoskie flagi? Ale czemu, ciągle łamię głowę.
Poza Panem Maldonado, co wyfrunął z toru,
pracowali nad bolidem z pomocą zespołu,
Jenson - jeden, dwa to Lewis a trzy - Seb mistrz świata,
który tak się wyluzował, że w bandę wymiata.
W drugim Senna się uślizgnął, obsługa wypchała,
która tutaj jak w slapsticach, tak się uwijała,
żeby śledzić gości wzrokiem, oczy jak latarnie,
ale z racji wczesnej pory szło mi to dość marnie.
Rubens, gdy zobaczył flagę z napisem Raikkonen,
choć się chwalił, że bezbłędny - dzwon i to był koniec,
zatem słowa niewypałem a pierwsza okazja,
by przekonać tych z Williamsa, tu fatalna jazda.
Czy Ktoś zwrócił też uwagę na pracę Rosberga?
To już któraś z wielu sesji, smerf pracuś, mitręga,
ustawienia nad bolidem to już nie Michael,
Nico, tester dziś ustawień, siedmiokrotny - wcale.
Układ daje drugi trening w takim to porządku:
trzecie Sebek, drugi Fredek, Jenson na początku,
zaś łobuziak, co należy do jego zespołu
teraz ósmy w kolejności, to ciąg dalszy dołu?
Trzeci trening, znów na czele chłopcy McLarena,
czy to jakieś nowe gierki samego Vettela?
Chcą ubarwić nam końcówkę, by nudy nie było?
Jeśli robią to specjalnie to nie jest mi miło.
Tu Suzuka nagarnęła Bruno na łyżeczkę,
a wystarczył tylko drobiazg, bo trawy troszeczkę,
przód w rozwałce, zawieszenie i koło na dziobie,
a do qualu coraz bliżej, poradzicie sobie?
Siódma rano, pora zacząć walkę o pozycje,
czy Ktoś może zgłaszał dzisiaj inne propozycje
poza Panem, co rok drugi robi to, co zechce,
ależ skąd tam On dokłada PP jedno jeszcze.
0,009 niedaleko Bonda
pierwsza linia dla Jensona, też pozycja godna,
Lewis trzecie, potem konie rodem z Maranello,
lecz tym razem Massa górą, wyżej przed niedzielą.
Chyba walczy o swe miejsce dłużej niż na sezon,
coś tak myślę, że wyczuwa jakiś dziwny rezon,
Renia po okresie dżumy dźwiga trochę z kolan,
A Brazylia dumę Rosji enty raz pokonał.
Żal Rosberga, przez awarię idzie do odstawki,
dzięki temu Mistrz wszechczasów nie miał dzisiaj czkawki,
i przesiedział trzeci wyjazd z innymi skąpcami,
jutro sobie pożonglują nowymi gumami.
Kobayashi na P7 - radość jak z pierwszego,
radio dawno nie podało takich braw dla Niego,
skoro znasz przepisy FIA, to korzystaj mądrze,
był dziesiąty, Ktoś by krzyknął ale gdzież tam, skądże.
Ósemeczka nieszczęśliwa dla Franka Williamsa,
ominęła „samochwałę” dziś kolejna szansa.
Ale to kwalifikacje, to nie wyścig jeszcze,
tylko chyba sprawa Seba jest jasna nareszcie.
Jeden punkcik, pole position, Ktoś ma wątpliwości
jaki duch w garażach puszek już od dzisiaj gości?
Już trzęsienie i tsunami było tam w tym roku,
by kolejny był kataklizm nie ma już widoków.
Start i do kolizji mało brakowało,
czyżby Seb miał kłopot z autem, w prawo Go ściągało,
ledwo umknął skasowaniu Jenson, choć był z tyłu,
Rada milczy - woda w ustach - nie skazić tytułu.
Button lekko zblokowany, traci dla Lewisa,
skoro szansa gonić Seba to tę szansę chwyta,
tylko tempo spadło później, o czym już na dole,
Jenson szybko go wyprzedził, gładko jak po stole.
Dziś Hamilton też napotkał swego „przyjaciela”,
to się robi jakieś fatum - kolejna niedziela?
Jak dojechał Filip w Ferce, nagle zaniewidział,
musisz pisać do Denisa o lusterek przydział.
To sędziowie też puścili - incydent i basta,
tyle tylko, że Lewisa frustracja wciąż wzrasta,
spokój dziwny jak na tor ten, ni stłuczki ni dzwonu,
SC został wypuszczony jak MPO w domu.
Robił za wóz porządkowy, fragmenty leżały,
musiał pomóc, by „mróweczki” wszystko posprzątały,
z całej stawki to Buemi tylko nie dojechał,
chłopcy Go nie dokręcili - koło, więc Miał pecha.
A opony były dzisiaj kluczem do sukcesu,
kto je dobrze wykorzystał to uniknął stresu,
pierwszy Lewis je zajeździł musiał zmieniać szybko,
bo z przewagi którą trzymał nagle stracił wszystko.
A pit stopy to pit stopy, walka mechaników,
błąd wystarczy malusieńki i guzik z wyników,
tak zalicza swoją wpadkę ekipa blaszana,
Vettelowi zamieszali całkowicie w planach.
Odtąd Button przewodnikiem dla bolidów stada,
teraz wyścig już pod Niego świetnie się układa,
i Alonso przecież sprzętem gorszym w tym sezonie,
umie wszystko zeń wycisnąć, że aż charczą konie.
Po postojach i /tfuuuuu/ strefie, czołówka okrzepła,
często tak się zastanawiam, jak może być piękna
taka walka o pozycje, jak można tak twierdzić?
Przecież to „zielona mila”, to wyrok, to śmierdzi.
Dziwią mnie opinie Ludzi, co chcą piękna skrótem,
to ma z walką ZERO związku, to jest substytutem,
więc Wybaczcie, kiedy piszę: Niechaj wróci stare,
bo widziałem spryt, dryg, refleks a nie w skrzydle szparę.
Rosberg, co był wykluczony w qualu przez awarię,
zrobił tyle ile zdołał, pod bolidu miarę,
Bruno dzisiaj rozczarował, jak zespół ostatnio,
bo wyścigiem zgarniasz oczka, nie kwalifikacją.
Jak się czoło ustaliło jedno pozostało,
dowieźć, co już wywalczone i dojechać cało,
Jenson, Fredek i Sebastian wieźli się do mety,
tylko zgrzyt głupi miał miejsce, team order - niestety.
Nie wiem czy potrzeba była, by ustawiać Marka,
przecież to jest mądry facet nie blond sekretarka,
nic przeciwko Paniom nie mam, a blondynkom - wcale,
podrzuciłem tylko schemat, co od lat w kawale.
Mamy, zatem Mistrza Świata, drugi z rzędu Seba,
i czy baby, czy nie baby gratulować trzeba,
dwa sezony zgrana para, On i geniusz Newey,
i cokolwiek by nie mówić dali reszcie w rurę.
Deklasacja całkowita, szczególnie w soboty,
można tylko pozazdrościć wspaniałej roboty,
reszta pudła wciąż otwarta, tutaj nic pewnego,
i emocje skupić trzeba już na tym Kolego.
Cicho liczę, że Sebastian kasku nie zawiesi,
i przypadkiem dzień dzisiejszy, kiedy wjechał trzeci,
byłaby przykładem słabym opcja - tumiwisizm,
warto by podtrzymać obraz, że cięgle się Liczy.
A za tydzień wyścig błotny, na polu ryżowym,
chociaż padły zapewnienia, że bardziej gotowy,
i na walkę będę patrzył jak zwykle z ochotą,
bo produkty Pana Tilke, dobre są - na błoto.
P.S.
Coraz głośniej, coraz mocniej, rusza zamieszanie,
kiedy wreszcie zaserwują mi to główne danie,
czy ktoś zwęszy lub przecieknie coś do prasy w świecie,
w czym i kiedy i gdzie głównie Roberta znajdziecie?
Tutaj będzie, tam przyjedzie, tu zapowiadali,
i nic z tego, cisza, spokój - no, nie licząc żali,
przecież On to nie manekin żeby stał w witrynie,
jakby wtedy się rzucili to chłopak już ginie.
Czeka - mądrze, robi swoje a wywiady z czasem,
teraz ma się czym zajmować, odgrodził się pasem,
bo jak WRÓCIĆ to uderzyć jak piorun znienacka,
wtedy będzie to wiadomość, wtedy będzie gratka.
Teraz karty Ma zakryte, to On licytuje,
i nie piszę o zespołach, z kim, gdzie wystartuje,
chodzi mi o sprawdzian siebie, decyzję ma w rękach,
tylko kurcze to czekanie, to jest moja pięta.
Ale nic mi do wyboru, tyle wytrzymałem,
to te dni, co pozostały też jakoś przewalę,
i nie zmącą w mojej głowie, gusła i wróżbici,
którzy sami nic nie wiedząc plują jak z mównicy.
Jakaś wola jest w tych ludziach, by przekonać resztę,
„Moja wiedza”, „Moje zdanie w temacie najlepsze”,
wiem, Kto Robert, znam charakter, On wszystko wyczynia
żeby wrócić jak najszybciej, w tym Gościu jest siła.
Gdyby zechciał olać temat, bo żyć wszak ma, za co,
byśmy dawno usłyszeli, a ciągle Mu płacą,
wciąż jest wiara a pieniędzy nikt tak nie wydaje
żeby płacić w ciemno komuś - musiałby być frajer.
Proponuję, więc powstrzymaj wróżby z kurzych łapek,
rozsiewanie chorych myśli, poczekam, zobaczę,
nic nie wiedząc, wmawiać innym „Uwierzcie, mam rację”,
w jeden sposób można czytać - jako prowokację.
KOMENTARZE