Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Bahrajn 2012
Petardy zamiast chleba, koktajl zamiast wody, na przyjęcie kierowców Bahrajn już gotowy.
22.04.1219:25
8922wyświetlenia
Bahrajn 22.04.2012
Petardy zamiast chleba, koktajl zamiast wody,
na przyjęcie kierowców Bahrajn już gotowy,
padło polecenie stawić się u szejka,
wali, więc rodzina formułowa - wielka.
Spokój zapewnili, wokół toru cisza,
co zobaczysz to wielbłąda a na nim derwisza.
Sahara chcąc się dostać na nocleg ukradkiem,
na rozruchy, których nie ma wjechała przypadkiem.
Igrzyska trwać muszą, zapłacone przecież,
raz przeszło bez jazdy, o czym dobrze Wiecie,
by ponownie odpuścić zgodny żadnej nie ma,
kasa ciągle miła bossom i dba o nich „Hiena”.
Bernie mówi - chodźcie, luzik, amnesty - nieprawda,
tak czy owak w piątek rano rozpoczęta jazda,
polityka swoim torem a kierowcy swoim,
nie ma zgody wśród nafciarzy, by znów ich wydoić.
Też zaznaczą się na torze i nasze Chłopaki,
pierwszy wyścig tegoroczny zaliczą porszaki,
jestem ciekaw, co wywinie Kuba i młodzieniec,
czy w sobotę i niedzielę Patryka docenię.
A elita przejechała piątek pracowicie,
w pierwszym Lewis w drugim Nico na samiutkim szczycie,
zaś Force India po poranku, przez swe doświadczenia,
spakowała mandżur prędko mówiąc - Do widzenia.
By w sobotę móc się zjawić w okrojonym składzie,
odpuszczają popołudnie i z jazdy zabawę,
jak to w krew ekipie wejdzie, co będzie w niedzielę?
Start odwalą, siup do boksów pakować manele?
Trzeci trening i Mercedes znowu wszystkich straszy,
Nico nadal kręci swoje nieprzeciętne czasy,
coraz bliżej qualu mamy, rozjaśni się zaraz,
kto przejedzie dzisiaj cały, kto zniknie w garażach.
Zaczęli ściganie na pustynnym torze,
wiatr, co dmucha nieźle raczej nie pomoże,
owszem piach nawiewa, lecz kibiców nie chce,
około tysiąca - to jest przecież śmieszne.
Tak jak praca z musu tak i przyjemności,
na siłę się nie da, to zwyczajnie złości,
Bernie zrozum wreszcie, nie chcą - nie przymuszać,
u nas jest dość miejsca tam kibic wyrusza.
McLarena, Mercedesa, faworytów pewnych
by miejsca podzielić, ukarał los wredny,
dał im klapsa dłonią z której sterczy Palec,
trzeba przyznać, że w sobotę zagrał doskonale.
Jedno kółko i pojechał je iście wzorowo,
pretendenci mogą tylko walić w ścianę głową,
nawet Lewis nie zdołał zagrozić Red Bullom,
Marek sprawę dopełnił i plan w gruzy runął.
Pan porażka, bo to dzisiaj ksywka dla Michała,
na życzenie ekipy omija go chwała,
gdzież ten mistrz strategii, jakim Brawn się mieni,
dar przewidywania odszedł w stronę cieni.
Na plus Pan Ricciardo, na minus Pan Kimi,
Roman mu odjechał aż się za nim dymi,
w stałej formie Bruno, pół dziesiątki drugiej,
póki mnie nie olśni to go nie polubię.
Maldonado go do dzisiaj lał w kwalifikacjach,
że odrabiał potem, trzeba przyznać, racja,
jest jakiś nierówny, zwykle gdzieś odstanie,
ratuje go bolid i w wyścigu zamęt.
Ferka to już tylko chce przerwy dojechać,
nawet miejsce ALO to żadna pociecha,
choć wszedł na dziewiątym to tylko przez talent,
ten bolid na razie nie jedzie im wcale.
Cóż czekam niedzieli może z kibicami,
co będzie ich gęściej, nie tylko czasami,
i organizator nie będzie ich zganiał
przed oko kamery - to obciach i banał.
Bez kibica da się jechać, dziś już dowód mamy,
na safari nieopodal stolicy Manamy,
by nie jątrzyć nie napiszę, na Kogo te łowy,
się odbyło, odfajkować, na rok kłopot z głowy.
Polityka teraz na bok, skupmy się na torze,
choć i słuszne narzekanie, to nic nie pomoże,
zgasły światła i ruszyli szerokością toru,
Pan „Warzywniak” trzyma swoje, nie było wyboru.
By się liczyć w dalszej walce musiał im odjechać,
pierwszy stint świetną okazją nie miał, na co czekać,
przez czterdzieści pierwszych minut działo się, oj działo,
potem szał emocji opadł bractwo już jechało.
Dużo różnych pojedynków, niekoniecznie w strefie,
w tym najgłupszym wynalazku jak dotąd na świecie,
najmocniejsi dzisiaj słabo, słabsi wyśmienicie,
ileż pięknych niespodzianek może przynieś życie.
Acz zwycięstwo dla Vettela, to Lotus dziś w chwale,
Groszek jechał dobry wyścig, Kimas - doskonale,
zasłużyli na to podium, dali z siebie wszystko,
zespół zyskał, oni obaj, całe widowisko.
Tak do dzisiaj to krytyka, Ferkę wciąż bolała,
po tym GP Mac dołączy, dał konkretnie ciała,
tempo słabe, kłopot w zmianach i choć próbowali,
to bezwzględnie na sam finał nie ma, za co chwalić.
Williams słabo, w Mercedesie znów dziś Nico lepszy,
Mistrz, tych słabszych równo bierze, przy szybszych w szfach trzeszczy,
może wzburzę krew w Michała wiernych sympatykach,
ale Kimi w czwartym GP już podium dotyka.
Pan di Resta ładnie jechał, co tu dużo gadać,
wynik świetny, telewizja musiała pokazać,
Filip „zębem” dzisiaj błysnął, rodzina go wsparła,
jeśli jednak to jaskółka, to pociecha marna.
Zatem finał - Sebek pierwszy, podium wygwizdane,
i „sympatia” i „ogórki” w Bahrajnie też znane?
Potem dwa następne miejsca - „czarne charaktery”
Kimas pokłon Tobie wielki i zapewniam - szczery.
Czy TU musiał wyścig jechać? Dla mnie niekoniecznie,
jest na świecie mnóstwo torów, gdzie jest dziś bezpiecznie,
niepotrzebnie się wpisali w poparcie dla władzy,
nikt bez racji, w które wierzy po drogach nie łazi.
Sebek - „Powrót do przeszłości”
Kimi - „Stoję, stoję, czuję się świetnie”
Roman - „Jestem spokojny”
Lewis - „Komu cichy płacz”
Jenson - „Nadzieja nie dla mnie”
Nico - „Zwykła prowokacja”
Michał - „Co było a nie jest”
Hulk - „Nie czuję się gorszy”
Filip - „Najtrudniejszy pierwszy krok”
Ferdek - „Znów mi się udało”
akkim
KOMENTARZE