Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Włochy 2012
Żegnaj nam Kolebko! Do przyszłego roku!
10.09.1212:49
6054wyświetlenia
Włochy 09.09.2012
Żegnaj nam Kolebko! Do przyszłego roku!
Brzmią już pożegnania z włoskiego padoku,
tutaj się zakończy stint europejski,
dla mnie był i będzie zawsze najważniejszy.
Szkoda, że odjadą, cóż samolub ze mnie,
mógłbym wciąż oglądać Monako i Belgię,
innym przecież z życia też się coś należy,
choć w różnych ilościach kibic na tor bieży.
Ale dość lamentów jest jeszcze ten weekend,
Kto najszybszym będzie w parku zawodnikiem?
Na pewno nie Romek on na oślej ławce,
zasłużył - mniej, bardziej - za startowe harce.
Przykro było patrzeć jak wchodził do boksów,
uśmiech coś zmarkotniał przez tą karę chłopcu,
ma zastępcę dzisiaj a jest nim Abmrosio,
po fakcie ocena, poczekam - na chłodno.
Pierwszy trening, Mistrz Schumacher a to ma znaczenie,
czyżby sygnał, że za wcześnie na wypowiedzenie?
Już jest głośno o wymianie na pana Lewisa,
ale póki nie jest pewne mnie plotka nie chwyta.
A że zawsze powtarzam trening jest treningiem,
więc nie zdziwią wyniki jeszcze bardziej dziwne,
z tym, że /tfuuuu/ DRS Merca i podwójny,
może Niemcom pomóc, Ross może być dumny.
I był dumny, krótko, bo do popołudnia,
zatem radość z cudu cieniutka i złudna,
McLaren ustawił stawkę w drugiej jeździe,
Lewis przed Buttonem, najlepsi w tym względzie.
Potem dwa Ferrari, lecz też z problemami,
trochę włoskim fanom radość z twarzy zwalił,
bo to potwarz dla nich na tym torze niebyt,
słychać : „mamma mia” i „questi Inglesi”.
Sobota ustawi, więcej nam wyświetli,
poranek i w qualu kto będzie najlepszy,
na tym torze prostym, najszybszym na świecie,
trening to jest trening, - ale to już Wiecie.
Wciąż pogodnie i padać zapewne nie będzie,
trybuny już z ludźmi - jak widać nie wszędzie,
do kwalifikacji dopełnią frekwencją,
tym wyścigiem zawsze kibica zachęcą.
Lewis - nie wiem ile, o włos chyba tylko
ogarnia poranek, co rzeczą niezwykłą,
o jedną tysięczną powala Ferrari,
chyba Markiz w boksach o mur głową walił.
Blady strach ogarnia ekipę czerwonych,
bo jeśli to Monza, to kto jak nie oni,
a tu skucha przyszła, pora na obawy,
mogą McLareny wykopać z zabawy.
Filip spięty w sobie - wybór hamletowski,
będzie dobrze - spokój, źle - połamią kości,
Red Bull nie istnieje, Lotus dziwnie słabo,
ale tym z Sahary to trzeba bić brawo.
Na kwalifikacje zwaliła elita,
co drugi sportowiec albo celebryta,
Ron również przyjechał wspomagać pupila,
za co jest nagroda i radosna chwila.
Czym rano postraszył, tym błysnął przed trzecią,
już widzę miejscowych, jakie słowa lecą,
oba auta z Woking staną przed Ferrari,
nie było na pewno na trybunach fali.
Teraz można gdybać, co tam by się stało,
gdyby zawieszenie nie padło u ALO,
ale rumak padł mu nie walczył w końcówce,
i tak to nadzieja wsparta na Massówce.
Z obrazu wnioskuję to kolarstwa fani,
wzorowo na Monzy się rozprowadzali,
śmiesznie było patrzeć, lecz tylko dlatego,
że pierwszy w ekipie robił dla drugiego.
DiResta wspaniale, jeszcze lepiej Michał,
pobił dziś Rosberga a to nie jest zwyczaj,
mnie zawiódł Raikkonena, liczyłem na więcej,
po qualu opadły i nogi i ręce.
Następca Romana zawiódł moim zdaniem,
szesnasta pozycja to jest dla mnie lanie,
wiem, to był raz pierwszy ale nie w Formule,
Groszek musiał przeżyć na ławie te bóle.
Ale to nie jeszcze podział punktów w stawce,
ci, co dziś błyszczeli mogą być na trawce,
niedziela - odpowiedź, jaki podział łupów,
Ferka, Lotus, Red Bull ruszą ostro z butów?
Pierwsze spostrzeżenie, widać rękę Rona,
z wszelkich a'la fanów oczyszczona zona,
żadnych szansonistek, raperów czy gości,
chyba na ten tłumek wreszcie się zezłościł.
Lewis tak w zasadzie nie musiał startować,
korespondencyjnie swe miejsce zachował,
wygrał start, odjechał tyle go widzieli,
najmniej oglądany kierowca niedzieli.
Od startu szaleństwo gniewnego Alonso,
za qual, co w nim stracił rozliczał osobno,
jednego po drugim wyzuwał z ambicji,
tego mu nie ujmie nawet ktoś krytyczny.
Filip nam wystrzelił niesiony pokusą,
„Jak ładnie wypadnę, może nie wyrzucą?”
I robił dziś jazdę taką, jaką trzeba,
do czasu gdy spotkał na drodze Pereza.
A ten tej niedzieli to bohater główny,
nie dość, że był szybki, bezbłędny i równy,
to do tego jeszcze odrzucił kompleksy,
przez co od najlepszych był dziś jeszcze lepszy.
Dużo wyprzedzania poza ich strefami,
może by je znosić - przynajmniej czasami,
bo zabić wyścigi może przepis każdy,
wtedy byle średniak gra nam rolę gwiazdy.
Wyścig przyzwoity dość wiele się działo,
ale pewnie kilku się rozczarowało,
Kimi średni, Red Bull, awaria Jensona,
Mercedes „faworyt”, miał wszystkich pokonać.
To, co dziś wzbudziło me rozczarowanie,
kara dla Vettela - takie moje zdanie,
krzywdząca, niesłuszna, podjęta stronniczo,
przyjdą wreszcie czasy kiedy mnie zachwycą?
Na psy schodzi ciągle ten ich „obiektywizm”,
zamiast oddać prawdę coraz bardziej dziwi,
według widzi mi się rozdają kuksańce,
jak wody połowa którą trzymasz w szklance.
No i teraz na chłodno Abmrosio ocena,
może stres, brak obycia albo zwykła trema,
ale niech na dzisiaj zapisze w swej głowie,
dobrze, że choć trzyma miejsce rezerwowe.
Lewis zasłużenie wygrywa na Monzy,
nie da się powiedzieć - to było niechcący,
drugi objawienie meksykańskiej ziemi,
trzeci ALO ferraristom ku uldze - bez ściemy.
Lewis - „Sam sobie sterem, okrętem”
Perez - „Meksykana”
Alonso - "Najlepszą obroną jest atak”
Schumi - „Lepszy dzień”
Nico - "Nie czuję się gorszy”
Red Bull - "To nie te czasy Arlekinie, nie te czasy”
Bruno- Pastor - „Żwirek i Mu humorek”
PS.
Wydarzenie weekendu - „przecierka” Roberta,
komentarzy mnóstwo, informacji sterta,
cieszy bardzo, że powstaje powoli z popiołów,
i wychodzi wrzucony przez wielu do dołu.
PS2.
Za tydzień corrida zagości w stolicy,
nawiedzą nam centrum hałaśliwe byki,
więc Kto czuje werwę niech na Vervę wali,
miło będzie spotkać z WueMu Ziomali.
KOMENTARZE