Hartley przeszedł badania w szpitalu po kolizji ze Strollem w GP Kanady
28-latek wyszedł jednak z całego zdarzenia bez szwanku
11.06.1809:05
2544wyświetlenia
Embed from Getty Images
Brendon Hartley został zabrany do szpitala po kolizji z Lancem Strollem w Grand Prix Kanady.
Na pierwszym okrążeniu w zakręcie numer pięć Stroll złapał uślizg tylnej osi i przesunął się całym bolidem w lewą stronę. Tuż obok niego znajdował się Brendon Hartley, przez co między tą dwójką doszło do widowiskowej kolizji, po której znaleźli się na barierach po wewnętrznej części toru. Ostatecznie Kanadyjczyk i Nowozelandczyk zatrzymali się dopiero za szóstym wirażem, opuszczając bolidy o własnych siłach.
Jak poinformowano, Hartley po wizycie w centrum medycznym FIA został zabrany helikopterem do szpitala na kolejne badania. Kierowcę Toro Rosso zbadano dwukrotnie, jednak nie znaleziono nieprawidłowości. Zawodnik tym samym otrzymał zielone światło na opuszczenie placówki.
Z kolei Stroll po wizycie w centrum medycznym kontynuował swoje obowiązki i pojawił się na spotkaniu z dziennikarzami, dzieląc się swoją opinią na temat kolizji.
Sędziowie uznali kolizję Strolla z Hartley'em za incydent wyścigowy, tym samym nie wskazując winnego tego zdarzenia.
Brendon Hartley został zabrany do szpitala po kolizji z Lancem Strollem w Grand Prix Kanady.
Na pierwszym okrążeniu w zakręcie numer pięć Stroll złapał uślizg tylnej osi i przesunął się całym bolidem w lewą stronę. Tuż obok niego znajdował się Brendon Hartley, przez co między tą dwójką doszło do widowiskowej kolizji, po której znaleźli się na barierach po wewnętrznej części toru. Ostatecznie Kanadyjczyk i Nowozelandczyk zatrzymali się dopiero za szóstym wirażem, opuszczając bolidy o własnych siłach.
Jak poinformowano, Hartley po wizycie w centrum medycznym FIA został zabrany helikopterem do szpitala na kolejne badania. Kierowcę Toro Rosso zbadano dwukrotnie, jednak nie znaleziono nieprawidłowości. Zawodnik tym samym otrzymał zielone światło na opuszczenie placówki.
Z kolei Stroll po wizycie w centrum medycznym kontynuował swoje obowiązki i pojawił się na spotkaniu z dziennikarzami, dzieląc się swoją opinią na temat kolizji.
Miałem dobry start i zyskałem kilka pozycji. Jechałem koło w koło z Brendonem w zakręcie numer pięć, straciłem jednak kontrolę nad tyłem i kiedy odbiłem nie było już miejsca dla nas dwóch. Dotknęliśmy się i wylądowaliśmy na ścianie- powiedział 19-latek.
Sędziowie uznali kolizję Strolla z Hartley'em za incydent wyścigowy, tym samym nie wskazując winnego tego zdarzenia.
KOMENTARZE